Po tym wszystkim co miało dziś miejsce, postanowiłam, że pójdę spać.Rano wstałam tuż po świcie, wschodzie słońca.Przetarłam łapami oczy i wyjrzałam z jaskini.Piękny widok na wschód słońca- mróknęłam pod nosem.
Nagle z dołu słychać dźwięk:
Tak piękny-ktoś odpowiedział.
Zeszłam więc ostrożnie ze skałek tworzących drogę do mojej jaskini, ponieważ zdawało się, że w nocy padał deszcz głazy były wyjątkowo śliskie.Nie chciałam już powoli schodzić chciałam jak najszybciej zoabczyć kto odpowiedział gdyż schował się on za moją wilczą rezydencją.I hop skoczyłam nagle obzunął się gigantyczny głaz, a ja spadłam razem z nim.Mocno walnęłam się w głowę.Leżałam na ziemi spojrzałam nad siebie, to była Carmen.Pomogła mi wstać po czym spytała
-Nic ci nie jest?-Spytała lekko poddenerwowana wadera
-Nie.-odpowiedziałam niezbyt pewnie.
Ehem-odpowiedziała nie wierząca mi alfa
-No dobra głowa mnie trochę boli ale jak się walnęłam yo nie moja wina.-Odpowiedziałam zirytowana wypytywaniem Carmen.
Przechodził obok Hondo:
-Sierotka phi-mruknął dość głośnym tonem.
-Hondo daj jej spokój-odpowiedziała ostrzegawczo samica
-No dobra!-Odpowiedzał nie chętnie słuchając Carmen.
Po czym schylił głowę ku ziemi, szedł wolnym krokiem i oglądał się patrząc na wydarzenia.Jedną brew uniosłam a drugą zaś położyłam wysyłając Hondu sygnał aby dał mi spokój bo jak nie to go zaatakuję.Wysłychał go i uciekł patrząc na mój wzrok.Samica alfa poprosiła mnie, abym towarzyszyła jej podczas zwiadów.Chciała ze mną porozmawiać na temat zdolności.
-Sara masz jego zdolności.-odparła zdecydowanie alfa
-Naprawdę?-Zapytałam zaskoczona
-Tak, lecz twoje są głęboko ukryte, a jego były już rozwinięte.Nie wiem od czego to zależy.Oto jeśli chcesz wiedzieć to musisz spytać Birdy.
-Ach ok.Ale nie chcę się śpieszyć to przyjdzie samo z siebie.
-Rozumiem cię-odpała Carmen.
Byliśmy blisko granicy z czarnymi tak zwę ich potocznie, chodzi o mroczną watahę.Nagle zamknęłam oczy i uniosłam się w powietrze.Nie mogłam nad tym panować, to samo mną panowało.Zobaczyłam jakiegoś wilka z obcej watahy chyba z mrocznej był potęzny, sliny i ogromny.Zobaczyłam tam siebie walczącą z nim, lecz nie wiem czy wygrałam, ponieważ tuż po tym spadłam na ziemię i zemdlałam.Nie daleko nas był Caro.Słyszałam jak Carmen go wołała ale potem już nic.Obudziłam się dopiero u Kate Lily Caro rozmawiał z Carmen.Potem razem podeszli do mnie i powiedzieli zaskakującą wiadomość...
Carmen brak weny proszę dokończ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz