piątek, 21 czerwca 2013

od Carmen - cd. Sary; do Saj'Jo

Byłam pod wrażeniem. Sarze udało się (z pomocą Saj'Jo) zwyciężyć jednego z ważniejszych Smoczych Wojowników i jednocześnie nie odnieść żadnych fizycznych obrażeń.
- Tak... - mruknęłam.
- Co? - Sara aż podskoczyła.
- Nie, nic. Zastanawiam się, jak udało ci się go pokonać. Chyba geny twojej matki dają o sobie znać.
- Nie porównuj mnie z nią! - zawołała, zdenerwowana.
- Do nikogo cię nie porównuję. - uspokoiłam wilczycę. - Tylko, że martwi mnie to. Z jednej strony cieszę się, że potrafisz się obronić, ale z drugiej...
- Ciągle tylko gadasz, jak to się o mnie troszczysz! A nie robisz niczego, żeby mnie wesprzeć! Tylko jeszcze chcesz dowieść, że zdradzam naszą watahę i mam jakieś układy z Mrocznymi! - wrzasnęła Sara, po czym obróciła się na pięcie i odeszła.
- Ja wam pokażę, nie jestem już szczeniakiem. - warknęła pod nosem.
- Co się z nią dzieje? - popatrzyłam Jasperowi w oczy. - Coś ją opętało? Jeśli tak, to co. Potwór z bagien został przeze mnie pokonany.
- Nie martw się. To kryzys wieku dojrzewania. Też się tak wtedy zachowywałaś. - zapewnił.
Poszłam do swojej jaskini. Chciałam dowieść, że mam rację. Może poproszę Arven o pomoc? Albo Bellę. Chociaż nie. Bella zachowywała się ostatnio bardzo dziwnie, a Arven gdzieś znikała. Ogarnięta złym przeczuciem, pospieszyłam do kryjówki szpiegów, gdzie mieszkała Sara. Zajrzałam do środka, a tam... ściany były ponadpalane. Kamienne posłania i półki ktoś przewrócił do góry nogami, lampki, którymi Sara przyozdobiła wnętrze, zwieszały się smętnie przy samej podłodze. Serce podeszło mi do gardła. Co się stało z moją przyjaciółką? Sara od paru dni była jakaś taka nieswoja i buntowała się nie wiadomo o co. Teraz moją jedyną nadzieją była Saj'Jo, która znała wilczycę bardzo dobrze, a do tego była doskonałym szpiegiem i mogła mi dopomóc w śledztwie.

Saj'Jo, twoja kolej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz