Całą noc rozmyślałam nad słowami Carmen.Rano postanowiłam z nią porozmawiać:
-Pójdę tam pod jednym warunkiem. -Jakim?-spytała ciekawska samica -Pójdę tam sama ze sobą z nikim innym. -Sama ze sobą-powtórzyła alfa -No dobrze-odpowiedziała. -Tobie zależy bardzo nad tym aby mi nic się nie stało.Ja to wiem, czuję.Więc powinnaś wiedzieć jak bardzo zależy mi na nim. -Mi ani trochę tobie bardzo, tak wiem-odpowiedziała nieco zirytowana wadera. -Dobra idę!-parsknęłam wkurzona po czym ruszyłam nad rzekę rozdzielającą nas z mroczną watahą.Miałam odrobinę szczęścia, ponieważ zauważyłam zmierzającego ku naszym ziemiom Kevina.Lecz od razu pomyślałam Ale czemu?Zauważył mnie i zaczęliśmy te dosyć ciekawą rozmowę: -Och Sara jak miło cię widzieć-zrobił głupi uśmiech i parsknął. -Czy ty coś kombinujesz?-odpowiedziałam niepewnie. -Tak, Carmen miała rację co do mnie.Mogłaś jej posłuchać. -Wiesz...-nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć -Ach siostro dziękuję też za uratowanie mnie ze szczęk tego ochydnego kundla. -Nie ma za co-odpowiedziałam cicho. Kevin stał, patrzył mi w oczy ja odwzajemniałam to moim wzrokiem.Nagle przyszły dwa czarne basiory.Były takie potężne i wielkie.Pomyślałam trzeba wiać. -Tak Saro lepiej wiej! -Z kąd znasz moje myśli? Nic nie odpowiedział a ja wzbiłam się ku górze.naszczęście szybciej latam niż biegam.Po drodze zauważyłam Jaspera,Carmen,Kate Lily.Razem z Kate Lily poszłyśmy, a właściwie uciekłyśmy do jej jaskini.Jasper i Carmen zajęli się wilkami z wrogiej watahy.Wiedziałam, że czeka mnie nie miła rozmowa z Carmen.Gdy byłyśmy już na miejscu Kate Lily spytała: -Nic ci nie jest? -Jak na razie nic. -No dobrze.Nie wychodź z jaskini schowaj sie w jej głębi.Ja idę pomóc alfom w walce. -Dobrze-odpowiedziałam cicho. Wycofałam się w tył jaskini.Usiadłam i czekałam na bieg zdarzeń, jak to się potoczy.Kate Lily wyszła z jaskini i była już koło lasu.Tam Carmen krzyczała! -szybko do jaskini on tam jest!-ledwo wysapała. -A gdzie Sara -Ona jest w jakini! -A Jasper? -Zajął sie pozostałymi wilkami. Byłam w jaskini nagle usłyszałam jakieś dźwięki zauważyłam, że to on, Kevin we własnej osobie.Chciałam się schować ale na to nie było czasu.Zaczęłam piszczeć usłyszały to wadery i jeszcze szybszym krokiem pędziły ku jaskini. Carmen dokończ proszę. | |||||||||||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz