niedziela, 16 czerwca 2013

od Saj'Jo - cd. Sary; do Carmen/Jaspera

Do jaskini wszedł Kevin. Nie wydawał się zainteresowany walką. Wpatrywał się w Sarę. Ja jednak nie miałam zamiaru sprawdzać co stanie się za chwilę. Po prostu rzuciłam się na niego. Odepchnął mnie jednym szybkim ruchem.
-Ty. Tak, pamiętam cię. Ta czarna wilczyc, którą Dragh’Thar kazał złapać i zastąpić. Szkoda, że Ner’Ra zawiodła. Była całkiem słodka- powiedział z jadowitym uśmiechem i zbliżył się do mnie. Próbowałam się ruszyć, jednak nie mogłam.
-Zostaw ją!- warknęła Sara.
-Nie unoś się tak siostrzyczko. Nie skrzywdzę jej. Jeszcze nie- dodał ukazując kły.
-Czego chcesz?- warknęłam walcząc z niewidzialną siłą przyciskającą mnie do ziemi.
-Przyszedłem złożyć ofertę- wyznał spoglądając na swoją siostrę.
-Niby jaką?- Sara zjeżyła sierść.
-Widzisz siostrzyczko dobrze byłoby, gdyby nic ci się nie stało. Tak się składa, że ty i Carmen pokrzyżowaliście nasz plan. Zniszczenie amuletu wcale nie powstrzyma naszej matki, przed przybyciem. Owszem amulet, mógłby ułatwić i przyspieszyć proces, ale nie jest niezbędny. Niezbędna za to jesteś Ty, siostrzyczko. Dragh’Thar pragnie cię wreszcie poznać.
-Kim jest ten cały Dragh’Thar?- spytała Sara.
-One jest tym, który dał naszej matce śmierć, a mnie również i życie- Spojrzałyśmy na niego obie- Tak Dragh’Thar jest moim ojcem i tym, który nas prowadzi. To on pomógł Smoczym Wojownikom się przebudzić. On przygotowuje wszystko na przybycie naszej Pani.
-I niby dlaczego mówisz nam to wszystko?- warknęłam
-To proste. Daję wam wybór. Wojna zbliża się, a twoje moce droga siostro będą słabnąć. Carmen nie jest już taka potężna jak kiedyś- zaśmiał się okrutnie- pozostał wam więc prosty wybór. Ty siostro możesz przyjść do nas z własnej woli, wtedy oszczędzisz sobie wiele bólu. Reszta z was-tu spojrzał na mnie- może albo walczyć i zginąć bardzo nieprzyjemną śmiercią, albo poddać się i służyć jedynym, którzy mają prawo władać tym miejscem.
-Żadne z nas nigdy nie zdradzi!- warknęłam i jeszcze raz spróbowałam przełamać zaklęcie.
-To się jeszcze okaże. Ha ha ha - zaśmiał się Kevin i zniknął. Siła, która mnie trzymała zniknęła. Jak oparzona wybiegłam z jaskini prosto w deszcz. Nie było jednak żadnego śladu wilka. Jedynie jego śmiech wciąż brzmiący mi gdzieś w głowie potwierdzał, że on tu był.
-Boję się- zaszlochała Sara, kiedy wróciłam do jaskini. Przytuliłam ją i próbowałam choć trochę dodać jej otuchy, chociaż sama byłam bardzo zaniepokojona.
-Musimy o wszystkim powiedzieć Carmen i to już- zarządziłem i obie wybiegłyśmy w burzę, mknąc prosto do jaskini Alf.

Carmen lub Jasper, dokończcie proszę.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz