Od Sary cd Caro
Saj'Jo i Caro bardzo się zdziwili gdy nas zobaczyli.Nas czyli całą naszą watahę.Ruszyliśmy na pomoc.Tuż po tym jak Carmen miała wizję o tym, że Caro ruszył po Saj'Jo.Wszyscy rzucili się na wilki z wrogiej watahy.Carmen powiedziała:
-Saro ty weź tamtego, podobnego do ciebie
(Podobnego do ciebie?Pomyślałam przecież to Kevin)
-Tamtego?-spytałam niepewnie.
-Tak tamtego-odpowiedziała wadera.
Spojrzałam na niego walczył z Jasperem.Nagle on mnie zauważył.Jasper chciał wykorzystać chwilę jego nieuwagi i zatopić w nim kły.Wtedy rozległ sie krzyk "Nie rób tego"! wykrzyczałam.W tym czasie Kate Lily zabrała Saj'Jo i Caro do siebie.Wszystkie wilki zarówno jak i znaszej watahy i mrocznej patrzyły się dziwnie na mnie.Kevin też się spojrzał.Jasper wypuścił go na moje życzenie.Basior do mnie podbiegł(kevin) i spytał:
-czemu to robisz?
-Bo jesteśmy rodziną-odpowiedziała głośno.
Obie watahy zaczęły się dziwić z tego zdarzenia zastanawiali się jak mogło do tego dojść.Wszytko krok po kroku im opowiedzieliśmy, lecz nie mogliśmy od razu liczyć na zgodę pomiędzy nami a mrocznymi.Ostatecznie uznano, że tę walkę sobie odpuścimy, ale to będzie ten jedyny wyjątek.Co dalej nie wiadomo.Może w końcu dojdziemy do zgody przez Sarę do Kevina czyli przez zaklęte źródło do mrocznej ziemi.Odeszliśmy powoli patrząc do tyłu czy jak na razie wroga nam wataha nie chce nas wykiwać.lecz to nie były żarty wróciliśmy na naszą ziemię.Wszystko było normalnie, jakby tego zdarzenia nie było.Carmen poszła do jaskini Kate Lily.
-Kate czy wszystko dobrze?-spytała nadopiekuńcza wadera
-Tak już dobrze dałam im moje smrodki jak to wy mawiacie i jest ok.Możesz ich zabrać na swoją mroczną rozmowę.
-Dziękuję.-odpowiedziała Carmen.
Więc Caro.To co zrobiłeś świadczyło o twoim uczuciu do Saj'jo ale mógłbyś chociaż nam o tym powiedzieć-parsknęła nieco wkurzona i dumna alfa.
-Ale ja...
-Gdybymy nie dotarli na mroczne tereny, na czas mogłoby cię tu nie być.
-Dobrze o tym wiem.
-Masz nigdy więcej już tak nie robić dobrze-odpowiedziała z nutką depresji w głosie.
-Obiecuję-odpowiedział pewnie basior.
-Dobrze możesz już iść do ukochanej ty romantyku-zażartowała Carmen.
-Już do niej lecę-odpowiedział
Ach jak dobrze, że nic się nie stało.Ale nadal czeka mnie rozmowa z Sarą na temat tego co wydarzyło się na terenach naszych wrogów.Lecz postanowiłam następnego dnia porozmawiać z nią o tym.Nadszedł ten dzień i dostałam okropną wiadomość od Saj'Jo na temat Sary postanowiłam szybko zareagować na ten czyn.
Carmen dokończ proszę nie mam wena mi się wyczerpała.Heh.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz