piątek, 28 czerwca 2013

od Incantaso - cd. Hondo; do Hondo

Od Incantaso – cd. Hondo; do Hondo

...Teraz kiedy o tym myślę, sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Może jakaś zagubiona cząsteczka mnie zatęskniła za beztroską zabawą z chwil dzieciństwa? A może po prostu chciałam odetchnąć od wojny, od wszelkiego zła i zmęczenia, które następuje zawsze po tych chwilach kulminacyjnego napięcia? Nie wiem… Ale to zrobiłam. Zgodziłam się na wyjście na lód. Na początku ostrożnie zsunęłam się na lśniącą przezroczystą taflę, cały czas trzymając się kurczowo Hondo. Basior pokierował mną tak, że dość płynnie się ślizgałam, ale po chwili zapytał:

- Jesteś gotowa sama...? – mrugnął do mnie zachęcająco. – Nie bój się.

- Masz… masz zamiar mnie puścić? – spojrzałam na niego przerażona i jeszcze mocniej go chwyciłam. Ale po chwili, kiedy ochłonęłam zgodziłam się i Hondo mnie puścił. Chwilę udało mi się utrzymać prosto, ale kiedy tylko spróbowałam się ruszyć, nogi mi się rozkraczyły i ległam na lodzie z miną nieszczęśliwej rozgwiazdy.

- No co? Zamierzasz się tak na mnie gapić? - warknęłam rozdrażniona i próbowałam wstać, ale nie mogłam. Hondo tylko się roześmiał i zbliżył się do mnie, po czym chwycił mnie delikatnie za łapę i zaczęliśmy już spokojnie się ślizgać. Śmiałam się razem z nim, a on ze mną i byliśmy naprawdę szczęśliwi.

- Niezła zabawa, co? - zawołał uśmiechnięty basior - A nie chciałaś tu przyjść!

- Yhm... - mruknęłam i przybrałam taneczną pozę - Ten jeden raz mogę się z Tobą zabawić.

Basior tylko ślizgnął w moim kierunku i powiedział:

- Oj, proszę! Jeszcze co najmniej kilka razy! - poprosił.

-No dobrze, zgadzam się - odrzekłam łaskawie i z wdziękiem przemknęłam koło niego.

- Morderco? - zapytałam.

- Tak? - zwrócił głowę w moim kierunku.

- Ile już wilczyc zaprosiłeś na taką... hmm... imprezę?

- Ty jesteś wyjątkowa i reszta nie jest ważna... - mruknął i uśmiechnął się szczerze - Zostaniesz moją partnerką?

Gdyby powiedział, że uwielbia spalone jajka z dodatkiem imbiru, nie wiem co by mnie bardziej zdziwiło. Straciłam równowagę i z wrażenia pacnęłam na lód.

- Że...że co?! - jęknęłam - Nie mówisz chyba na poważnie?

- Oczywiście, że mówię, a jak myślałaś?

- Taa, jasne. Nie! W życiu, nie chcę być traktowana jak biedna Sara! - warknęłam.

- Z Sarą to co innego - mruknął Hondo niechętnie.

Podniosłam brew i spojrzałam na niego z powątpiewaniem:

- Co masz na myśli?

Hondo - dokończ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz