Nic nie mówiłam. Zrobiłam tylko kilka kroków wstecz i zaczęłam biec.
Płakałam. Już wolałabym być niema. Biegłam. Zapuściłam się daleko za
tereny naszej watahy. Nie chciałam wracać. Nie miałam po co. Nie miałam
do kogo. Przechodziłam koło jakiejś dziury. Ze słyszanych opowieści jest
bezdenna. Leżałam koło niej patrząc w otchłań. Moje futro nie było już
złote. Byłe też inne niz te jakie mam podczas panowania nad czarną
magią. Było prawie czarne. Pomieszane z brązem.
Płakałam coraz mocniej.
Mój blask. Blask, który miałam w sercu gasł. Pomału ni powoli. Moje
serce zastąpiała ciemność. Nie czułam już prawie nic. Moje myśli dążyły
ku skoku w odchłań. Byłoby najlepiej. Po co płakać. Po co jeszcze żyć.
Nie wiem po co. Niemową wolałabym być. Śpiewałam po cichu i coraz
głośniej:
Wyglądało na to że Sev mnie dogonił. Patrzył na mnie dziwnie. Na moje futro. Wstałam, pochyliłam sie w dół i..skoczyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz