Kate Lilly była bardzo podekscytowana. Wilk, który jest nadpobudliwy, nie nadaje się na dobrego "telepata", jak nazywałam wszystkich, którzy potrafią czytać w myślach i wspomnieniach, więc najpierw kazałam jej się uspokoić.
- Weź głęboki oddech, a potem wypuść powoli powietrze. - poinstruowałam.
Kiedy wykonała moje polecenie, dodałam: - Zrób tak kilka lub nawet kilkadziesiąt razy. Jeśli będziesz gotowa, powiedz.
- Skąd mam wiedzieć, że jestem już gotowa? - zapytała.
- Uwierz mi, że sama to wyczujesz. - zapewniłam.
Po paru minutach Kate Lilly otworzyła oczy.
- Chyba już możemy zacząć. - powiedziała.
- Będziesz ćwiczyć na Soni. - Odwróciłam się w głąb jaskini i zawołałam:
- Soniu, wejdź.
Biała wilczyca weszła do kryjówki i stanęła na przeciwko Kate Lilly.
- Co mam robić? - zapytała.
- Na razie nic. Kate Lilly będzie czytać twoje myśli, jeśli nie masz nic przeciwko. - wytłumaczyłam.
Mała wadera pokręciła delikatnie głową.
- Nie, nie mam nic do ukrycia. - zapewniła nieśmiało.
Skinęłam głową: Kate Lilly, zamknij oczy. Wyobraź sobie cząsteczki światła, które krążą po pokoju. Teraz złap jedną z nich i 'przyklej' mentalnie do czoła Soni. - wilczyca kiwnęła głową, co oznaczało, że się jej udało.
- Znakomicie. - pochwaliłam. - Teraz przez promyczek przejdź do jej umysłu.
Kate Lilly miała nos zmarszczony ze skupienia, oczy mocno zaciśnięte. Chyba jej nie wyszło.
- Spokojnie. Rozluźnij się. - poradziłam. - Kiedy pomagasz pacjentom, także muszą się oni uspokoić, prawda? Zrób tak samo.
Po chwili wilczyca uśmiechnęła się. Chyba poradziła sobie z tym zadaniem.
- Wyobraź sobie, że promyczek, którym jest twój umysł, bierze za rękę ten, który jest w głowie Soni. I pociągnij go w swoją stronę.
- Udało się! Udało! - wykrzyknęła Kate Lilly.
- Co zobaczyłaś? Chcę mieć pewność.
- Sonię i Flearga na łące. On zbierał dla niej kwiaty, a ona coś śpiewała.
- Czy o tym właśnie pomyślałaś? - zapytałam Sonię.
- Tak. - odpowiedziała.
- W takim razie, brawo. Świetnie ci poszło. Jeśli chcesz kontynuować naukę, przyjdź jutro o tej samej porze. Tym razem poćwiczymy w lesie.
Zadowolona Kate Lilly wybiegła z jaskini.
- Coś się stało? - zapytałam Soni, która nadal stała na tym samym miejscu.
- Nie... - szepnęła i wyszła z kryjówki.
Wieczorem znalazłam pod swoim posłaniem liścik: "To się wcale nie zdarzyło... No wiesz, to na łące, to było marzenie, nie myśl"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz