- Po długim namyśle o całej tej sprawie z Murdockiem i później z Carmen i Saj'jo zaczynało mi się kręcić w głowie. To było coś strasznego, dlatego też postanowiłam odwiedzić tą słynną lekatkę w naszej watasze. Z tego co mi wiadomo ma na imię Kate Lilly. Było mi słabo, ale w towarzystwie Kadensa postanowiłam odwiedzić tę wilczycę. Kiedy tak szłam przez las z moim towarzyszem, zobaczyłam coś w lesie. Jakąś niespokojną duszę. Zamknęłam oczy. Zobaczyłam jakby wizję. Ciemny las, dookoła śnieg. Z za drzewa pojawił się jakiś cień. Był to ogromny Basior, jego oczy błyszczały na żółto. Zaczął na mnie warczeć i rzucił się w moją stronę. Nie widziałam nawet kiedy. Później porzucił moje ciało i uciekł. Kiedy otworzyłam oczy, serce waliło mi jak szalone. Wolałam się pośpieszyć do Kate.
Byłam już przy jaskini, ale jej nie było. Wtedy zobaczyłam że ktoś idzie. Pomyślałam, że to ona. - To ty jesteś Kate Lilly? - zapytałam - Tak to ja. - odpowiedziała - Potrzebujesz czegoś? - W sumie to tak. Od kilku dni kręci mi się w głowie, słabo mi. Niedawno miałam wypadek i coś stało mi się w łapę, ale już mi chyba nic nie jest. A do tego często mdleję. - Uuu to może być coś poważnego.. chodź do jaskini.. Kate Lilly dokończ ;) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz