- Myślisz, że matka Sary opętała ją? - zapytałam Saj'Jo.
- Myślę, że chce przejąć kontrolę nad jej ciałem i złożyć ją w ofierze, aby odrodzić się w swej własnej skorupie.
- Jak mamy jej pomóc? - zawołałam, zupełnie bezradna.
- Musimy zabić zło, które w niej jest. - mruknęła.
- Pytanie: jak?! - byłam coraz bardziej niespokojna. - Jestem wobec tego całkowicie bezradna!
- Czekaj, czekaj... Czy ty potrafiłabyś kogoś opętać? - zapytała Saj'Jo.
- Nie wiem, nigdy nie próbowałam... Przecież to czarna magia - jest zakazana!
- W obliczu rychłej zagłady powinnaś spróbować. - poradziła wilczyca.
- Tylko co nam to da? Nad umysłem Sary będą wtedy władać dwa umysły.
- I o to chodzi! Musisz wypchnąć umysł matki Sary z jej głowy.
- Dobra. Zasłoń okna, wejście i przyprowadź Sarę.
Po chwili wilczyca wróciła, prowadząc ze sobą przyjaciółkę. Ja położyłam Czarną Księgę na pulpicie i powiedziałam:
- Saro, posłuchaj mnie. Nie możesz się bronić. Poddaj się mi całkowicie, a załatwimy to szybko.
- No dobra... - wadera wyglądała na przestraszoną.
Ex vietulum in depedro. Ex cartes in nominum! - Saj'Jo zakryła uszy - język czarnej magii był zły sam w sobie. - Ex novialis es centres!
Znalazłam się w umyśle Sary. Poczułam to, co poczuła ona, a kiedy zagłębiłam się bardziej, poczułam coś jeszcze... Czyjąś obecność. Wzięłam konwalie i posypałam nimi czoło wilczycy.
- Wyjdź i nie wracaj, siło nieczysta. - zawołałam, wciąż w umyśle Sary. Młoda wadera zaczęła zwijać się z bólu. - Wyjdź i nie tknij więcej jej umysłu! Zgiń, idź do piekieł, gdzie twoje miejsce!
Obecność stawała się coraz słabsza, aż w końcu zniknęła. Sara leżała na ziemi, dysząc ciężko.
- Udało się? - zapytała Saj'Jo.
- Wyszła, ale nie na długo. Zna się na tajnikach czarnej magii lepiej niż ja.
Saj'Jo, dokończ. Jakaś epidemia braku weny panuje w watasze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz