sobota, 29 czerwca 2013

od Incantaso - cd. Hondo; do Hondo

-Eh, ty łotrze! - zawołałam ze śmiechem, kiedy niespodziewanie przewrócił mnie Hondo.
-Tak? - spytał basior z niewinną minką szczeniaka i po chwili oboje parsknęliśmy śmiechem. Wstałam, otrzepałam się ze śniegu i nagle od tyłu skoczyłam na mojego towarzysza. Upadł na śnieg, a ja zrobiłam fikołka i rozpłaszczyłam się na ziemi. Szybko się podniosłam i zrobiłam minę, która mogła jedynie mówić "Tu nic nie zaszło", ale Hondo skręcał się ze śmiechu.
-No co, morderco? - zawołałam buńczucznie, ale on tylko się śmiał.
-Spójrz... na... siebie! - zawołał między dwoma salwami śmiechu. Dopiero, kiedy podbiegłam nad pobliski strumyk, aby się przejrzeć w jego tafli, zobaczyłam jak zabawnie wyglądam. Byłam cała w śniegu, z miną - ...jak ja to mówiłam? Ach, już wiem - n i e s z c z ę ś l i w e j r o z g w i a z d y.Spoglądałam na swoje odbicie,kiedy od tyłu zaszedł mnie Hondo.
- Aha! - zawołałam, błyskawicznie podskoczyłam i opadłam za nim, po czym zepchnęłam go do rzeczki.
- Pięknie tak naśmiewać się ze statecznych obywateli? - spytał Hondo szczerząc zęby w uśmiechu. Przekrzywiłam tylko głowę i odparłam:
- A ty niby jesteś statecznym obywatelem?
I oboje roześmialiśmy się głośno.
- No dobrze, chciałam Ci coś pokazać, prawda? - rzekłam i otrzepałam się ze śniegu. Hondo wylazł z potoku i byliśmy gotowi kontynuować wędrówkę. Pobiegliśmy w kierunku mojej jaskini.
- Chodź! - ponagliłam i odchyliłam kotary z bluszczu, który oplatał wejście do mojego domostwa. Wilk wsunął się do środka, a ja za nim.
-Nigdy jeszcze nie byłem w twojej jaskini... - wyszeptał. - Ale chyba nie to chciałaś mi pokazać, prawda?
- Owszem, nie to. - uśmiechnęłam się tylko tajemniczo - Ale pomyślałam, że chciałbyś coś przekąsić.
- Dobry pomysł - przyznał Hondo i zaczęłam przygotowywać jedzenie. Tymczasem mój towarzysz rozglądał się po jaskini.
- Ładny wystrój wnętrza. - zauważył. Jaskinia była okrągła, a ściany położone najbliżej wejścia oplatały bluszcze i róże pnące, w których mościł sobie grzędę Alurien. W przeciwległych ścianach były nisze, w których chowałam stare zwoje, i kamienne półki z różnymi olejkami, miksturami i księgami. W innym jeszcze miejscu, w jednej z większych nisz była moja koja, a w niszy przyległej do mojej legowisko Alurien.
- A te drzwi? - spytał nagle Hondo wskazując na mahoniowe, półokrągłe drzwiczki - Gdzie prowadzą?
- Tam jest spiżarnia - mrugnęłam porozumiewająco - Oraz tajne wejście. Zaraz wracam!
Weszłam do spiżarni, po czym udałam się schodkami na dół, gdzie miałam składowane pożywienie.
- Mógłbyś mi pomóc? - krzyknęłam z głębi.
- No jasne! Już schodzę! - odkrzyknął Hondo i zszedł za mną. Wspólnymi siłami udało nam się wyciągnąć podłużną, dębową deskę, która służyła za stolik i smakowity kawał sarny.
- No gotowe. - mruknęłam i zajęłam się jeszcze przystrajaniem wnętrza. W każdej niszy ułożyłam płonącą świeczkę, z dala od zwojów i szepnęłam pod nosem zaklęcie mające na celu ochronę przez zaprószeniem ognia.
- A teraz - odrzekłam triumfalnie - Czas na ucztę.
Kiedy wszystko spożyliśmy schowałam stół i zgasiłam świece.
- No, chodźmy. Chciałam Ci coś pokazać, prawda? - rzekłam do Hondo.
- No wreszcie - uśmiechnął się szeroko.
- To chodź.
Wybiegliśmy głównym wejściem, pożegnałam się z Alurien i pobiegłam w kierunku rzeki Lete, cały czas się rozglądając.
- Ktoś nas śledzi? - zmarszczył brwi Hondo.
- Nie, rozgwiazdo - odrzekłam ze śmiechem - Zobacz.
I pokazałam mu srebrzysto-białą taflę rzeki Lete.
- Widzisz?
- Ale co? - spytał zdezorientowany basior.
- Spójrz w głąb rzeki, tak abyś wyczuł jej duszę i dziki nurt. - szepnęłam - Jeśli Cię zaakceptuje możemy zejść na dno.
- Ale po co? - Hondo przełknął głośno ślinę - Wiesz... ja nie przepadam za dużymi rzekami...
- Masz cykora? - podniosłam brew.
- Nie. Skądże znowu! - odparł Hondo, ale widziałam niepokój na jego twarzy. Wtuliłam swój pysk w jego gęstą sierść i szepnęłam:
- Chcę Ci coś pokazać...
- Ok... - mruknął Hondo - To co mam zrobić?
- Wsłuchaj się w jej rytm, nurt, w jej duszę i całą istotę... - powiedziałam.
- Dobra - rzekł wilk i skupił się. Po chwili zobaczyłam jakiś nieodgadniony spokój na jego twarzy.
- Rozumiesz ją?
- Tak, już tak - powiedział Hondo - I teraz co mam zrobić?
- Daj mi łapę. Zejdziemy na dno. Ale nie bój się. Nie utoniemy, już to próbowałam... - i zanurkowaliśmy. Na początku otoczyła nas chmura bąbelków, które wirowały w oszalałym tempie, ale mruknęłam tylko:
- Noxia. - i bąbelki znikły - Chodź, rozgwiazdo - uśmiechnęłam się.
Nurkowaliśmy coraz niżej i niżej. Otaczały nas dziwne zjawy senne i nagle zobaczyłam je. Ogromne drzwi zrobione z masy perłowej. Uchyliłam je i zajrzałam. W środku była ogromna komnata z rzędami kolumn. I wszędzie na okół... grobowce wilków.
- Och... - zachłysnął się wodą Hondo - Ale jak to...?
- To podwodna kraina, gdzie niegdyś żyły pokolenia wilków... ale teraz widzisz, że ich nie ma. Pozostał jedynie opuszczony pałac. I zjawy. Duchy wilków.
Po chwili wypłynęliśmy na powierzchnię. Byliśmy cali mokrzy.
- Skąd wiedziałaś, że istnieje coś takiego?
Zmarszczyłam czoło.
- To były jedynie podejrzenia. Tak naprawdę nie byłam pewna, że to królestwo naprawdę istnieje. Ale kiedy wczoraj siedziałam nad rzeką Lete, wyczułam jej duszę, jej wspomnienia. Wołały o pomstę.
Kiedy zobaczyłam, że basior nadal patrzy na mnie ze zdumieniem warknęłam:
- Nic nie rozumiesz? Dawniej tu było wilcze królestwo, ich stolica. Ale Lete powiedziała mi, że zburzyli ją...
- Mroczni... - przerwał mi Hondo.
- Dokładnie. - uśmiechnęłam się krzywo- Przepraszam, że Cię naraziłam...
- Co ty? To było ekstra! - zawołał wilczur podniecony - Naprawdę.
Uśmiechnęłam się i chciałam coś powiedzieć, ale Hondo zamknął moje usta w pocałunku...

Hondo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz