sobota, 15 czerwca 2013

od Carmen - cd. Sary; do Birdy

Ile sił w nogach pędziłam do jaskini, w której ukrywała się Sara. Musiałam ją uratować. Przed kryjówką stał, przyczajony, Kevin.
- Nie schowasz się przede mną. - powiedział. - Znam twoje myśli, wiem, gdzie jesteś.
- Skąd masz ten dar? - wyszeptała Sara.
Basior zaśmiał się cicho: - Nieważne. Ważne jest natomiast to, że go mam i zaraz cię zabiję.
- Car-carmen mnie uratuje! - pogroziłam mu.
- Carmen... Carmen jest słaba - nie da sobie ze mną rady. - oko Kevina błysnęło złowieszczo.
Podkradałam się od tyłu do przeciwnika. Ukryłam swoje myśli tak głęboko, że nawet najlepiej wyszkolony mag nie potrafiłby ich odczytać. Kiedy znalazłam się centralnie na przeciwko lewego boku Kevina, skoczyłam. Moje zęby wbiły się głęboko w jego skórę, aż zawył z bólu.
- I kto tu jest słaby?! - wysyczałam.
- To jeszcze nie koniec. - odparł i zatopił kły w moim brzuchu.
Nie mogłam złapać oddechu. Brakowało mi powietrza. Miałam wrażenie, że zaraz stracę przytomność. Ostatkiem sił wbiłam pazury w jego gardło. Jednak z przeciwnej strony nadbiegali już Mroczni Wojownicy. Odrzucili mnie, a że nie miałam już siły, aby im się przeciwstawić, patrzyłam tylko bezsilnie. Wzięli na plecy nieprzytomnego Kevina i uciekli z pola walki. Z jaskini wyszła Sara. Była wyraźnie przestraszona.
- Nic ci nie jest? - zapytała.
- Chyba nie... - powiedziałam. Spróbowałam wstać, ale nagły, przeszywający ból w łapie sprawił, że padłam z powrotem na ziemię. - Zawołaj Kate Lilly. - powiedziałam. - Nie mogę wstać: leć szybko, zanim wróg znów nadejdzie.
Kiedy Sara odeszła, zemdlałam.
***
 
Obudziłam się godzinę później w jaskini lekarki. Podbiegł do mnie zmartwiony Jasper.
- Nic ci nie jest? Carmen, powiedz coś!
- Nic a nic. - uśmiechnęłam się słabo. Spróbowałam poruszyć łapą. Była usztywniona. - Oprócz tego, że zwichnęłam nogę, to nic.
- Dzięki Bogu! - zawołał Jasper. - Kiedy cię przynieśli, myślałem, że nie żyjesz.
Podeszła do mnie Kate Lilly.
- Wypij to. - powiedziała. - Przyspieszy proces gojenia.
- Dzięki. - przełknęłam łyk napoju. - Fuuj! - zawołałam. - To jest ohydne!
- Chcesz szybciej wyzdrowieć? - zapytała lekarka. - To słuchaj mnie, a zapewniam, że szybko się wyliżesz.
- No dobra... - powiedziałam.
- Myślę, że możesz wrócić do swojej kryjówki. Tylko postaraj się nie nadwyrężać kostki. - popatrzyła na mnie z powątpiewaniem.
- Tak, wiem. Nie potrafię usiedzieć minuty na jednym miejscu. Nie martw się. Dam sobie radę. Jestem już dużą dziewczynką. - wyszczerzyłam zęby.
Kate Lilly westchnęła. A ja wyszłam powoli z jaskini, żeby nie uszkodzić łapy. Utykałam lekko, ale radziłam sobie dobrze, jak na wilka.
- Może ci pomóc? - nie wiadomo skąd nadszedł Caro, szczerząc zęby w uśmiechu.
- Nie, dzięki. Dam sobie radę. - odparłam.
- Zgrywasz taką dzielną, ale przy mnie możesz się rozluźnić. - zaśmiał się.
- Nie pozwalaj sobie. - warknęłam. - Nie jestem dziś w dobrym nastroju.
- No dobra, dobra. - mruknął.
Kiedy dowlokłam się do jaskini, było już południe.
- Jak ja nienawidzę być od kogoś uzależniona! - wrzasnęłam, a echo odbiło się, powracając z różnych stron.
Położyłam się na złotym dywanie na środku groty i popatrzyłam na niebo. Spróbowałam przywołać gwiazdkę. - wykorzystywanie mocy zawsze poprawiało mi humor. Jednak nie udało się. Spróbowałam jeszcze raz. - pudło. No co jest? Byłam coraz bardziej zdenerwowana. Na dywaniku usiadł mały gołąb. Złapałam go i spróbowałam przeczytać jego myśli. Bez skutku. Co się dzieje? Teraz przeraziłam się nie na żarty. Przypomniałam sobie Kevina. Co on powiedział? Ach, tak. "Carmen nie ma ze mną szans. Jest słaba". Teraz mnie olśniło. Nie chodziło mu o słabość fizyczną. "Umiesz czytać w myślach?", zapytała Sara. Elementy układanki ułożyły się w całość. W jednej chwili pojęłam wszystko: Kevin pozbawił mnie mocy. Pytanie: jak?

Birdy, dokończ. To magiczne zadanie dla ciebie ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz