- Saro, jakaś ty głupiutka. - poklepałam ją po głowie. - Wojna toczy się od dawna. Nasze watahy się nienawidzą. Ty nic w tej rozgrywce nie zmieniłaś.
- Naprawdę... nie?
- Naprawdę. Tylko proszę cię, abyś więcej z nim nie rozmawiała.
- Dobrze, jeśli on mnie sam nie zaczepi. - odparła.
- Nie zaczepi. Otoczę cię ochronną tarczą. - powiedziałam. - Nikt nie będzie mógł cię opętać ani zranić telepatycznie.
Zawołałam powietrze. Utworzyłam z niego wir, który zaczął się obracać wokół własnej osi z nadludzką prędkością. Wir okręcił Sarę, zamykając ją w kokonie, po czym wchłonął się w jej skórę.
- Teraz jesteś całkowicie bezpieczna. - oznajmiłam.
- Dziękuję. - odpowiedziała wilczyca.
- A teraz idź do swojej jaskini i poszukaj czegoś niespotykanego w tym miejscu.
- Niespotykanego...? - Sara wydawała się zdziwiona.
- Tak. Kiedy to zobaczysz, sama się domyślisz, o co chodzi. - uśmiechnęłam się.
Sara, dokończ, ja też nie mam weny :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz