Pierwszy raz w życiu byłam przerażona nie na żarty. Doszło do uprowadzenia (a właściwie: zamiany wilczycy) i to tuż pod moim nosem. "Co ze mnie za alfa?!", myślałam, "Dałam się tak wykiwać."
- Idę porozmawiać z fałszywą Saj'Jo. - oznajmiłam.
- Ha, ha! Widzisz, Carmen, "Królowo Żywiołów"? - zaśmiała się szyderczo odpowiedniczka Saj'Jo, która pojawiła się nie wiadomo skąd. - Nie jesteś tak niezwyciężona, jak powiadają.
- Nie będziesz obrażać Carmen! - wrzasnął Jasper.
- Spokojnie, Jas. - powstrzymałam go. Po czym zbliżyłam się do wilczycy, mrużąc oczy.
- Gdzie jest Saj'Jo? - zapytałam.
- Myślisz, że ci powiem? - zachichotała "fałszywka", jak ją w myślach nazwałam.
- Nie myślę, ja to wiem. - powiedziałam.
Wilczyca znowu zachichotała. Nie wytrzymałam. Machnięciem łapy rzuciłam ją o ścianę i przygwoździłam pazurami do kamiennej posadzki.
- Gadaj! - wrzasnęłam. - Gdzie... jest... Saj'Jo?!?!?!
"Fałszywka" dalej chichotała jak niezrównoważona psychicznie.
- Ona jest nienormalna. - powiedziała Sara. - Nie trać czasu na kłótnię z nią. Nie dorasta ci do pięt.
Miała rację. Nie powinnam była wdawać się w dyskusje z jakąś psychopatką. Ale musiałam natychmiast dowiedzieć się, gdzie jest Saj'Jo.
- Powiedz mi, gdzie jest Saj'Jo. - wycedziłam.
Kiedy wilczyca znowu zachichotała, wbiłam jej pazur w gardło. Zaczęła się krztusić.
- Ja naprawdę nic nie wiem. - wyjąkała. Z rozszarpanej krtani leciała krew. Czerwona krew.
- Nie jesteś Mroczną. Nie masz fioletowej krwi. Więc kim? - zapytałam.
- Saj'Jo... to moja siostra bliźniaczka. - wyjąkała. - Nie wiedziałam, że mam jakąś rodzinę, dopóki nie znaleźli mnie... oni.
- Jacy oni? - warknęłam, zatapiając pazury coraz głębiej w jej gardle.
- Nazywali siebie... Jakimiśtam Wojownikami. Chyba smoczymi, czy jakoś tak... PUŚĆ MNIE! - wystękała. - Nie mogę oddychać!
- Nie rób tego, Car. To pułapka! - zawołał Jasper.
- Mów dalej. Jeśli wszystko mi opowiesz, to może puszczę cię wolno.
- Oni mi obiecali, że jeśli podszyję się pod Saj'Jo, to powiedzą mi, gdzie jest moja rodzina. Kazali mi nic wam nie mówić. Powiedzieli, że nic mi z waszej strony nie grozi i nic mi nie zrobicie! - wrzasnęła.
- Widać, że słabo mnie znają. - warknęłam. - A teraz ostatnie pytanie - gdzie jest twoja siostra, jak ją nazywasz?!
- Ja naprawdę nie wiem. Słyszałam coś o zakładnikach. Wzięli ją gdzieś ze sobą. Próbowała walczyć, ale było ich za dużo...
- Jak to Saj'Jo. Nie podda się bez walki. - stwierdziła Sara.
- Jest odważna? Opowiedzcie mi o niej. - poprosiła "fałszywka".
- Nie jesteśmy na pogaduszkach w knajpie, jeśli nie zauważyłaś. - przypomniałam jej.
Spuściła głowę i już się nie odzywała. Nadeszła Birdy. Pokręciła głową.
Zapuściłam się aż na tereny Mrocznej Watahy. - powiedziała. - Wysyłałam do Saj'Jo sygnały telepatyczne, ale bez skutku.
Sara rozpłakała się. Na ogół była zahartowaną, twardą wilczycą, a teraz łzy leciały po jej jasnych policzkach.
- Hej, na pewno ją znajdziemy. - pocieszyłam wilczycę, chociaż sama także się o nią martwiłam.
W tej chwili usłyszeliśmy dźwięk rogów. Wróg przedarł się przez granicę.
- Co z nią zrobimy? - zapytał Jasper.
- Kto jest za tym, żeby ją oszczędzić, niech... - zaczęłam, ale nagle do jaskini wpadł Smoczy Wojownik i wbił zęby w gardło bliźniaczki Saj'Jo.
Saj'Jo, napisz, jak tam warunki u prześladowców. Dostałaś luksusowy apartament? xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz