W całej tej sprawie coś mi się nie zgadzało. Zapach mrocznej watahy był tu owszem, ale miał w sobie coś dziwnego. No i upływ czasu. Wskazywało na to, że byli tu kilka godzin temu, a tyle czasu minąć nie mogło. Czułam w tym jakiś podstęp.
Nie tylko to mnie zastanawiało, ale taż stan w jakim Leo znalazł Sarę. Sara nie była strachliwa i skora do paniki. Nieraz pakowałyśmy się w tarapaty i zawsze z nich razem wychodziłyśmy.
- Saj’Jo , mówię do ciebie – centralnie przede mną stanął Leo.
- Tak, wybacz nie słuchałam.
- To cud, że cię widać, przeważnie jak się wyłączasz to zaczynasz być niewidzialna – skomentował Hondo.
- Ha, ha – odpowiedziałam bez cienia wesołości – wybacz, że nie słuchałam, ale mam złe przeczucia co do tego. Wciąż czuję czyjąś obecność i mam złe przeczucia – odpowiedziałam.
- Przecież nikogo nie znaleźliśmy, ani nawet żadnych konkretnych śladów – skwitowała Rebel.
- Wiem – powiedziałam. Nie potrafiłam im tego wyjaśnić. – Wybaczcie, ale czy moglibyście wrócić sami? Chciałabym się jeszcze rozejrzeć.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – stwierdził Leo.
- Daj spokój. Saj’Jo już taka jest – Hondo, jak zwykle uroczy.
Nie czekając na odpowiedź ruszyłam pędem przez las. Scaliłam zmysły z otoczeniem. Słuchałam każdego szmeru, czułam każdy zapach. Nagle znalazłam to czego szukałam. Zapach, nieco silniejszy niż ten nad źródłem. Zapach mrocznej watahy.
Nienawidziłam ich z całych sił. Pamiętałam jeszcze jak mnie więzili, co zrobili z moją siostrą, której nigdy nie poznałam. Nie pozwolę im też skrzywdzić Sary. Ani teraz, ani nigdy. Zapach tych ścierw podziałał na mnie jak płachta na byka. Ruszyłam w tamtym kierunku. Wpadłam jak burza, zaskakując trzy czarne basiory. Nawet nie próbowałam się ukryć, po prostu smagałam ich cienistym biczem, rozrywając na kawałki.
Nie wiem ile to trwało, ale gdy się ocknęłam stałam w pokaźniej kałuży krwi. A jakiś wilk podchodził do mnie spokojni do mnie przemawiając. W jego oczach strach mieszał się ze współczuciem.
(kto do mnie idzie, żeby mnie uspokoić?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz