- Jak ja ci dam skunksa to cię z futra wyrwie – odciął się Kagath.
- No hej! – pogroziła Destiny.
- Spokojnie – powiedziałam – To ich sposób na okazywanie sobie miłości.
- Jakiej znowu miłości ty wilcza... – rosomak nie dokończył, bo Caro skoczył na niego. Rozległo się donośne łup, a później na przemian śmiech i warczenie.
- No, ale! – Destiny wyglądała na zdezorientowaną.
- Wież mi, dzień bez ich przekomorzanek i bójek to dzień stracony. Wiem, że to dziwne, ale tak wyglądają relacje między nimi. Jakbyś ich posłuchała to stwierdzisz, że się szczerze nienawidzą, ale w gruncie rzeczy oddali by życie jeden za drugiego, no i żyć bez siebie nie mogą – puściłam oko waderze. – A teraz chodźmy. Jak się wyżyją to im przejdzie, aż do następnego razu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz