- Dziękuję - uśmiechnęłam się słabo nadal wstrząśnięta.
- Do usług - odwzajemnił uśmiech.
- Dobra to chodźmy - mruknęłam ruszając ku centrum watahy - Ja to mam pecha.
- Czemu ? - spytał.
- No Aisha mnie nie lubi, wpadam w drzewa i atakują mnie jakieś głupki - uśmiechnęłam się.
- Chyba za mocno uderzyłaś w to drzewo. Tych głupków było w liczbie jeden i drzewo też raczej było jedno - zaśmiał się, a ja szturchnęłam go lekko w bok też się śmiejąc.
( Merwan ? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz