poniedziałek, 7 października 2013

od Leo - cd. Carmen; do Saj'Jo

Byłem dumny z tego, że to była moja pierwsza misja, w której miałem dowodzić właśnie ja, nie żaden inny morderca taki jak Hondo lub Saj'Jo tylko ja, Leo.Wiedziałem, że nie mogę zawieść tej cudnej istoty. Zebrałem wszystkich i ruszyliśmy w stronę zaklętego źródła.
- Ech, a to pech - warknąłem.
- Nie jesteś z cukru - westchnęła Saj'Jo.
- No, ale ja może nie należę do wielbicieli wody - przewróciłem oczami.
- Uwierz mi ja też do nich nie należę, kiedyś twoja siostra chciała mnie utopić - Roześmiała się, nie chcąc robić smutnej czy zawiedzionej miny Leonowi.
- Co?! - Nie dowierzałem.
- Mamy ważniejsze sprawy niż to, o czym teraz rozmawiamy.
-  No ale.....
-Jeżeli ci tak zależy, to opowiem ci o tym później ok'?
- Zdaje się, że Hondo znalazł jakiś trop -Jego mina się rozweseliła.
- Chodźcie za mną - Powiedział.
- Nie chodźcie za mną - Warknął!
- Chłopcy nie kłóćcie się, ja z Rebel i Amarath będziemy osłaniać tyły, a wy będziecie bronić nas z przodu wy potężni - Wadery cicho chichotały.
- Słyszałeś Leo? - Spytał Hondo.
- Dobra, jak z tym tropem, są gdzieś tutaj? - Spytałem.
- Ślady urywają się tutaj. 



A jeśli chodzi o ich obecność, to byli tutaj jakieś 4 godziny temu.
- Co?! 4? Ja tak długo biegłem do pięknej.... to znaczy Carmen?!
- Jak widać z twoją kondycją słabo, a tak serio to może oni zaatakowali Sarę wcześniej niż sądziłeś - Zapewniał.
- Ale co ona by tu robiła w dodatku sama?! - Pytałem zaniepokojony.
- Uwierz mi miałem z nią do czynienia i kiedyś lubiła przebywać w takich miejscach jak moczary, więc na mnie nie robi to absolutnego wrażenia - Pokiwał głową zapewniająco.
- Ja nie znam mojej siostry - Powiedziałem zdumiony.
- Może to dziwnie zabrzmi, ale pozwól mi się przyjrzeć twojemu oku.
- No ok, ale co to ma do rzeczy? - spytał.
- Niemożliwe - Odparł.-Sara ma znamię a ty nie, więc ona jest ci całkiem obca....- Powiedział zdziwiony.
- Czyli, że ja, że...? - Spytałem.
- No niestety, ale tak - Odpowiedział. - A jak miała na imię twoja mama? - Spytał dodatkowo.
- Miała? Ona wciąż żyje, ma na imię Lisa.
- Więc na 100% nie jesteście rodzeństwem. Porozmawiaj z nią o tym.- Powiedział sucho.
- A może Saj'Jo coś wie? Przecież to jej przyjaciółka.
- Dobra wracajmy, nic tu po nas, a ni po tych, którzy tutaj byli.
- Saj'Jo! - Wołałem.
- Musimy porozmawiać i to natychmiast.


Saj'jo?Dokończ proszę :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz