Przechodziłem właśnie Doliną Skarbów, ponieważ miałem spotkać się z Lili. Podobno chciała mi coś pokazać. Nagle dostałem wiadomość telepatyczną;
„Przepraszam, ale nie mogę się z tobą spotkać, przełóżmy to na jutro.
Całuski, Lili”
No cóż. Szedłem dalej, gdy nagle poczułem mocne uderzenie w kark. Upadłem. Dostałem drugi, tym razem mocniejszy cios. Zemdlałem. Obudziłem się w jakiejś jaskini. Miałem związane łapy, a nade mną stało kilka wilków. Nagle do grona podszedł spory, szary basior. Skądś znałem ten wyraz pyska, ale nie byłem pewny skąd...
- Rozwiązać go!- wrzasnął szary.
- Tak jest!- odparli wszyscy i zaczęli rozwiązywać moje łapy.
Powoli odzyskiwałem przytomność. Gdy wynieśli mnie z jaskini zauważyłem, że jestem na terenach mrocznych..
- O nie..- pomyślałem- Będą kłopoty..
Basior stanął nade mną
- A teraz gadaj.. Jaki jest słaby punkt tej waszej durnej watahy?!
- Durnej?!- wstałem. - Najpierw spójrz na swoją, zanim zaczniesz krytykować moją!!
- Zamknij się, i gadaj! Jak nie to zginiesz!
- Proszę bardzo...- powiedziałem ironicznie
W tym samym momencie wilk rzucił na mnie srogi spojrzenie. Wiedziałem, że nie powinienem tego mówić... Wilk warknął i swą mocą podniósł mnie do góry. Rzucił na mnie jakiś czar.. który miał mnie zabić! Czułem, jak coś rozrywa mnie od środka. Ból był nie do wyobrażenia.. Na moim ciele pojawiły się krwiste plamy, a w oczach łzy bólu... Nagle upadłem na ziemię wykończony bólem.. Zamknąłem oczy i po raz kolejny zemdlałem. Obudziłem się w innym miejscu.. znowu! Wstałem chwiejnie, a z mojego ciała cały czas kapała krew. Lecz nie miałem czasu się mazać. Westchnąłem i stanąłem już pewniej, próbując odgadnąć gdzie jestem.
- Witaj- powiedział nieznany mi głos. Odwróciłem się
- Wi.. witaj?- spytałem zdziwiony
Przede mną stał stary basior. Wyglądał na mądrego i doświadczonego wilka.
- Kim jesteś? – spytałem wciąż słabym głosem.
- Jestem Irys.
- Irys to taki kwiatek, czyż nie? - spytałem kpiąc.
- Może... - przyznał. - ale nie to oznacza moje imię.
- A więc co oznacza?
- W pradawnej mowie oznacza „Mądry na zawsze”- przyznał dumnie.
- U nas mówi się na to kwiatek..
- Ech..- westchnął poirytowany, a ja zaśmiałem się.
- Po co mnie tu ściągnąłeś?- dopytywałem.
- To z powodu twojej matki.
- Matki? Ona nie żyje od około dwóch lat...- powiedziałem smutniejszym głosem.
- Wiem.
- A więc o co chodzi?
- Zanim twoja matka zginęła, nosiła ze sobą turkusowy amulet. Chciała dać go właśnie tobie, ale nie zdążyła. Amulet ten jest bardzo potężny.
- Ale dlaczego akurat mnie?
- Ponieważ masz w sobie wielką moc.
- Ja?- spytałem nie dowierzając - Chyba mnie pan z kimś pomylił!
- Nie, nie pomyliłem. To, że masz mały zakres magicznych umiejętności, nie oznacza, że nie jesteś silny wolą.
- Aha.. no i?
- .. No i chcę Ci go dać.
- Fajnie!- wykrzyknąłem uradowany.
- Pamiętaj tylko! Gdy dostanie się w niepowołane ręce, może stać się groźny!- wilk odwrócił się i zaczął odchodzić.
- Tak ale jak się go używa?! Skąd go pan miał?! - wykrzyknąłem za nim pośpiesznie.
- Dowiesz się w swoim czasie!- odkrzyknął i zniknął
Westchnąłem. Nagle dostałem telepatyczną wiadomość, była od Lili;
„Nuka! Ratuj mnie! Mroczni mnie uwięzili!”
Bez chwili namysłu zacząłem pędzić w stronę terenów Mrocznych. Nie wiedziałem gdzie się kierować, ponieważ nie wiedziałem nawet gdzie jestem. Zdawałem się więc na swój instynkt. Biegłem tak, aż dotarłem do Mrocznych. Zauważyłem tam Lili przywiązaną do drzewa. Naokoło niej rozprzestrzeniały się płomienie. Wadera wyglądała na przerażoną. Skoczyłem w jej kierunku, przedzierając się przez płomienie. Na szyi wciąż miałem amulet. Gdy dotarłem do wadery zacząłem przegryzać liny. Spojrzałem na nią. Nic nie mówiłem, ona zresztą też. Zaczęliśmy biec, ale na naszej drodze stanęło pięć basiorów.
- Wyślij wiadomość telepatyczną do Rey’a – rozkazałem waderze.
- Ok- odpowiedziała.
Staliśmy nieruchomo. Wpatrywaliśmy się tylko w wilki stojące naprzeciwko. Rzuciłem się na jednego z nich. Lili zrobiła to samo. Zaczęła się zacięta walka. Gdy już wszyscy byliśmy we krwi, jeden z wilków uderzył Lili w głowę. Wadera nie ruszała się. Nagle coś mnie poruszyło, stałem się wściekły. Nie pozwolę tak traktować mojej siostry! Rzuciłem się na basiory. Walka trwała dłuższą chwilę. Nagle przyleciał Rey. Leżałem w kałuży krwi.
- Rey! Weź Lili! Mną się nie przejmuj!- zawołałem do basiora
- Ale..
- Nie ma żadnych ale! Bierz ją i uciekajcie [...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz