Patrzyłam jak basior odbiega. Chciałam za nim pobiec, lecz nie mogłam. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Jeszcze wczoraj Rey przytulał się do mnie i mówił, że mnie kocha, że nigdy nie opuści... Łzy napłynęły mi do oczu. Stałam tak i patrzyłam w stronę w którą odbiegł. Nagle za sobą usłyszałam szmer. Odwróciłam się. Był to Nuka z Merą.
- Co wy tu robicie?! - wykrzyczałam wściekła, choć tak naprawdę czułam ogromny smutek i żal.
- My? Przyszliśmy zobaczyć jak się czujesz... - spojrzała na mnie Merida.
- Jak się Czuję?! Źle! - chciałam odbiec, ale Nuka zagrodził mi drogę.
- Dlaczego płaczesz? Czemu jesteś taka wściekła? - spytał zdziwiony basior.
- Nieważne... - coraz bardziej płakałam, z trudem wypowiadałam słowa.
- Ej, spokojnie, wiesz przecież, że mi możesz ufać! - Nuka przytulił mnie.
- Tak... Tak wiem...
- Merida - Nuka zwrócił się do kotki- zostaw nas samych. Idź do jaskini, prześpij się. Jest już późno.
- Ale ja chcę pomóc! - oburzyła się kotka.
- Pomożesz jeśli zrobisz co ci karzę! - rozkazał Nuka i przytulił mnie jeszcze bardziej.
- Dobrze... już idę... - kotka potruchtała w stronę jaskini, ale jeszcze przedtem uśmiechnęła się do mnie lekko.
Tak jakby chciała powiedzieć „Wszystko będzie dobrze...”. Lecz ja wiedziałam, że nie będzie, dopóki Rey nie wróci.
Nuka przytulił mnie jeszcze mocniej.
- A więc..?
- Mówiłam już... nieważne...
- Ważne, proszę cię powiedz... - Nuka mówił spokojnie, chciał, abym powiedziała mu o co chodzi.
- Bo, bo Rey...
- Czy coś ci zrobił?! - Nuka popatrzył na mnie z niepokojem.
- No... nie do końca...
- Jak nie do końca?!
Zaczęłam opowiadać cała historię, co jakiś czas przerywałam, targał mną żal.. Gdy Nuka znał już całe to zajście, powiedział;
- Wszystko będzie dobrze.. Nie przejmuj się nim, widocznie na ciebie nie zasługiwał..- choć Nuka mówił, jakby nie był na niego zły, widziałam, że gdy tylko go zobaczy, policzy się z nim.
Miałam nadzieję, że nie, ponieważ cały czas łudziłam się, że wróci, że wszystko się ułoży... że będzie jak dawniej... Razem z bratem weszliśmy do jaskini. Zmęczona położyłam się w kącie. Nuka zrobił to samo, przysunął się do mnie i objął mnie łapą.
- Śpij... - wyszeptał mi na ucho
- Nie mogę... a jeśli wróci?
- Wtedy cię obudzę.
- Obiecujesz?
- Tak obiecuję... - musnął mnie nosem po pyszczku. Cieszyłam się, że mam starszego brata. Na niego mogłam liczyć nawet w najtrudniejszej sytuacji.
Choć się uspokoiłam, nie mogłam spać. Udawałam, że śpię. Nuka po cichu wymknął się tej części jaskini i liśćmi zasłonił otwór w dachu, tak aby w jaskini zapadła ciemność. Nie spałam prawie całą noc. Nawet kiedy już zasnęłam, budziłam się za parę minut. Kiedy nastał ranek, wybiegłam z jaskini. Rey’a wciąż nie było. Powoli zaczęłam tracić nadzieję.
Rey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz