Szłam na polowanie. Nie minęło dużo czasu aż zobaczyłam pięknego jelenia. Zaczaiłam się ale zwierze było czujne i zaczęło uciekać. Puściłam się w pogoń za nim. Biegłam za nim nie chcąc ustąpić i zanim się obejrzałam byłam poza terenami watahy. Nadal jednak nie ustępowałam i goniłam jelenia. Poprowadził mnie aż do jakiegoś mrocznego lasu, a tam w chmurze mgły zmienił się w wilczycę. Ta podeszła do mnie.
- Witaj - szepnęła lodowato - Jestem Zora. Ty nie musisz się przedstawiać. Cała nasza wataha cię zna. Upadłą młodą Alfę która sama wydała swoją watahę. Dawaliśmy ci żyć ale to zaszło za daleko. Siejesz za dużo szczęścia, a to źle wpływa na nasz przepływ mrocznej magii. Jestem tu żeby cię zabić.
- Pasjonujące - zaśmiałam się - Jest tylko jeden problem. Ja nie chcę umierać. Dotarło ?
- Oj Destiny... Nic się nie zmieniłaś... Nadal jesteś takim samym dzieciakiem jak wtedy gdy wydałaś swoją watahę - mruknęła Zora - Ja cię zabiję czy ci się to podoba czy nie.
- To najpierw mnie złap - zaśmiałam się i puściłam się przez las. Jednak nie w stronę watahy, bo nie chciałam zaciągnąć na nich Zory. Zapuszczałam się coraz głębiej w tereny Mrocznej Watahy, ale nie bałam się. Liczyła się tylko dobra zabawa. Teraz miałam już sposób na walkę z tymi wilkami. Wystarczyło nie tracić nadziei i traktować wszystko jak zabawę. Jak sen z którego można się zawsze wybudzić.
( C. D. N. )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz