- Lili - uśmiechnęłam się. - A ty?
- Ja jestem Amber - wadera spojrzała na mnie, a później na siebie, a dokładniej na swój brzuch - Zejdziesz ze mnie?
- Ach... przepraszam - zeszłam z młodej wadery. - naprawdę nie chciałam - pomogłam jej wstać.
- Nic nie szkodzi - wadera również się uśmiechnęła.
Nagle na horyzoncie pojawił się Mroczny
- Lepiej chodźmy stąd, robi się niebezpiecznie.
- Racja... - zaczęłyśmy biec w kierunku watahy
*******
- Lili! - dobiegło mnie wołanie.
Odwróciłam głowę, wadera zaplątała się w korzeń;
- Amber! - wykrzyczałam i zawróciłam.
- Proszę, pomóż mi! - młoda wadera była bardzo przestraszona.
- Przecież cię nie zostawię... - wymamrotałam, przegryzając korzenie.
Mroczny był już blisko. Przegryzłam korzenie i razem z Amber ruszyłyśmy do biegu. W końcu Mroczny dogonił nas i zagrodził nam drogę.
- Czego od nas chcesz?! - warknęła Amber do obcego.
- Ja? Nic... Chcę tylko wiedzieć czegoś więcej o waszej watasze...
- Nic ci nie powiemy... - warknęłam i obnażyłam kły.
- Ech... wszyscy od was tak mówią... w końcu się nam uda... - basior przewrócił oczami.
- Chyba śnisz! - wyśmiałyśmy go z Amber
- Zobaczymy! - warknął i rzucił się na nas
Wysłałam Amber telepatyczną wiadomość. Wadera skinęła tylko głową na znak, że rozumie o co chodzi. Do dzieła! - pomyślałam i uklęknęłam, żeby Amber łatwiej było na mnie wejść. Wadera wskoczyła na mnie i pognałyśmy lasem, a basior - za nami. Biegłyśmy tak chwilę, po czym schyliłam się aby przebiec pod gałęzią, którą Amber miała w tym czasie naciągnąć, tak też zrobiła. Gałąź naprężyła się, a basior nią oberwał. Biegłyśmy tak, slalomem, aż w końcu go zgubiłyśmy. Zmęczona położyłam się na ziemi.
- Nienawidzę Mrocznych! Powinniśmy ich w końcu wykończyć! - stwierdziłam wkurzona.
- Tak, racja, powinni zginąć, już na zawsze! - Amber zeskoczyła ze mnie.
- Dobra robota - ochłonęłam i uśmiechnęłam się do wadery.
- Dzięki - przybiłyśmy sobie „piątkę” - to też twoja zasługa.
Amber?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz