Gdy dolecieliśmy Rey zeskoczył z Saphiry i pomógł mi zejść:
- Dzięki - wymamrotałam.
- Nie ma sprawy - basior uśmiechnął się do mnie. - Saphira, jeśli chcesz możesz już lecieć. Zasłużyłaś na odpoczynek - zwrócił się do Saphiry.
Gdy smoczyca odleciała postanowiłam przyznać się Rey’owi, że coś do niego czuję;
- Ta cała sprawa z Mrocznymi, Saphirą, smokiem i Dragonem.... Dzielny jesteś - przyznałam
- Czy ja wiem... Staram się chronić najbliższych - uśmiechnęłam się do niego.
- Rey... Ja...
- Tak? - basior spojrzał na mnie ciekawsko.
- Ja... Kocham Cię... - w końcu zebrałam się aby to wyznać.
Basior spojrzał tylko na mnie i zaniemówił. Zrobiło mi się głupio. A jeśli nie odwzajemnia mojej sympatii? Odwróciłam głowę i zaczęłam biec.... przed siebie...
- Lili zaczekaj! - wołał za mną, ale nie zwracałam na niego uwagi. Przepraszam...- szepnęłam sama do siebie. Po moich policzkach zaczęły kapać łzy. Znienawidziłam siebie... sama nie wiem za co. Po prostu tak było i już... Zaczęłam zastanawiać się po co ja w ogóle to mówiłam? Co do tej sprawy miałam mieszane uczucia... Z jednej strony byłam na siebie zła, a z drugiej cieszyłam się, że przynajmniej o tym wie... - Jednym słowem- Właśnie zmarnowałam sobie życie...
Rey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz