Medytowałam właśnie nad otwartą księgą zaklęć, gdy do jaskini wpadł Leo. Było to tak niespodziewane, że przestałam lewitować i spadłam z głuchym hukiem na ziemię.
- Co się stało? - zapytałam.
- Mroczni, Sara, oni... - wydyszał.
- Porwali Sarę?! - wrzasnęłam.
- Nie. Sara zauważyła ich nad Źródłem.
- Wdarli się na nasz teren? - zawołałam. - Dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz?
Leo spłonął rumieńcem (o ile wilk może się zarumienić)
- Ja... Przybiegłem najszybciej jak mogłem.
- Dobrze. A więc zbierz oddział i wyruszcie do Źródła. Musicie zniszczyć wszystkich intruzów. - powiedziałam. Wyjęłam z Księgi Magii sztylet i wręczyłam mu. - To jest Sztylet Bogów. Niech cię poprowadzi do zwycięstwa.
Basior nie mógł wydusić z siebie ani słowa. To była jego pierwsza misja. Misja, w której miał dowodzić.
Leo, dokończ proszę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz