W końcu zrozumiałem co mnie trapiło. To ona. Chciałem za nią pobiec, lecz skręciłem i pobiegłem do ogrodu. Zobaczyłem. Róża rozkwitła. Bez zastanowienia zerwałem ją i pobiegłem w miejsce gdzie ostatni raz widziałem Lili. Wywęszyłem ją. Biegłem jej śladem w pysku trzymając różę. Usłyszałem szelest w krzakach. Leżała tam Lili, płacząca i tuląca się do swojego ogona.
- Lili -powiedziałem odkładając różę. Wadera usiadła. - Ja..Ja też cię kocham -przysunąłem różę do wadery i pocałowałem ją w policzek.
Lili???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz