Puściłem się pędem przez las. Biegłem tak dłuższą chwilę, nie czując zmęczenia. Zatrzymałem się przy moczarach. Tam zauważyłem jakiegoś wilka... Podkradłem się bliżej, aby się mu lepiej przyjrzeć. Odwróciłem głowę w bok, ponieważ coś tam usłyszałem, ale to były tylko ptaki. Znów skupiłem się na wilku. Ale już go tam nie było... Odwróciłem się gwałtownie i uderzyłem wilka w głowę. Niestety, jak się później okazało, była to wadera, do tego z tej samej watahy co ja. Wadera chwyciła się za głowę i rzuciła się w moją stronę.
> - Jak śmiesz?! To bolało!- wadera przygwoździła mnie do ziemi i wydarła się na mnie
> - O przepraszam bardzo, księżniczko!- powiedziałem z ironią i gwałtownie wstałem, sprawiając, że wadera o mało co się nie przewróciła- Nie wiedziałem, że jesteś waderą!
> - Pewnie! Może jeszcze nie wiedziałeś, że jestem wilkiem?!- wadera uniosła dumnie głowę, odwróciła się i miała zamiar odejść
> Tak naprawdę to nie chciałem jej uderzyć. Nie chciałem też jej rozwścieczyć. W końcu należymy do tej samej watahy... Głupio było by się pokłócić, przecież jeszcze się nie znamy... Ochłonąłem i pobiegłem za waderą.
> - Wybacz, naprawdę nie chciałem...
> Wadera nic nie odpowiedziała tylko odwróciła głowę.
> - Przestań. Oboje wiemy, że to co się stało, to był głupi zbieg okoliczności!
>
> Natalie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz