poniedziałek, 28 października 2013

od Merwana - cd. Destiny; do Destiny

Destiny była inna niż wszystkie znane mi dotychczas wilczyce. Nie, absolutnie nie była podobna do mnie. Ja - tajemniczy, nieprzewidywalny, choć szlachetny basior, a ona - delikatna, szczera i ufna. Ale wzbudziła we mnie silne emocje. Sprawiła, że poczułem potrzebę opiekowania się nią za wszelką cenę.
- Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytała, wyrywając mnie z rozmyśleń.
- A tak się zastanawiałem, czy nie poszłabyś dzisiaj ze mną na polowanie. - odparłem.
- Polowanie? Tak, tak, tak, tak, tak! - zakręciła się w kółko.
- W czym się specjalizujesz? - spytałem.
- W czym się... co? - nie zrozumiała.
- Specjalizujesz. Jesteś tropiącą, zaganiającą...? - wyjaśniłem.
- Ja... nie wiem... - zasmuciła się.
- Nie martw się. Wszystkiego cię nauczę. - powiedziałem.
Destiny spojrzała na mnie z wdzięcznością. Patrząc w jej oczy pomyślałem, że może ona czuje do mnie to, co ja do niej? Ale wrażenie szybko zniknęło. Musiałem się pomylić. Co taka ładna wilczyca miałaby widzieć w takim samotniku, jak ja?

Destiny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz