Wpatrywaliśmy się wszyscy bez słowa w ogromną, czarną bestię, patrzącą na nas z góry. Severus zdobył się jeszcze na jeden ze swoich sarkastycznych żartów:
- Co mamy mu powiedzieć? "Panie smoku..." - zaczął piskliwym głosem - "Czy pozwoli nam pan iść dalej? Robimy to dla pana dobra..."
Nikt się nie zaśmiał, tylko bestia zionęła szkarłatnym niczym krew ogniem.
Asoka odskoczyła, przestraszona, do tyłu. Ja sama zeskoczyłam z Morgany i wyciągnęłam lśniący miecz, utkany z żywiołów, z pochwy. Przystawiłam go do szyi smoka.
- Przepuść nas. - rozkazałam lodowatym tonem. Zwierzę ponownie zionęło ogniem na znak swojej niezależności. Uniosłam broń wysoko w powietrze, a ostrze zalśniło błękitnym blaskiem. Wokół klingi zaczęły krążyć kolory: czerwony - symbol ognia, niebieski - wody, zielony - ziemi i biały - powietrza. Smok skulił się, a ja zawołałam:
- Ugnij się przed Władczynią Smoków, Księżniczką Cienia! Jesteś moim poddanym i rozkazuję ci iść za mną! Żądam, abyś ty i twoi bracia pomogli nam w walce z Mroczną Watahą.
Zakręciłam mieczem kilka razy wokół siebie i obróciłam go rękojeścią w stronę smoka. Ogromne stworzenie ugięło kolana i złożyło pokryte łuskami skrzydła. Jedną przeszkodę mieliśmy za sobą.
- Zyskaliśmy potężnych sojuszników. - skwitowałam i przeszłam obok bestii, która wpatrywała się we mnie wciąż szklistym wzrokiem. Machnęłam dłonią, a smok rozłożył wielkie skrzydła i wzniósł się w powietrze. Podszedł do mnie Aragorn i szepnął:
- Morgana się zmęczyła noszeniem nas na grzbiecie. Czy Septimus mógłby ją wyręczyć? - zapytał z niepokojem.
Septimus był dumnym smokiem i gdyby usłyszał, że ustalamy coś bez jego wiedzy, nie byłby zadowolony. Mój towarzysz, przeważnie miły i rozkoszny, niczym biały, puchaty króliczek, a nie wielki gad, potrafił zamienić się w kulę rozwścieczonego ognia, jeśli chciał. Podeszłam do smoka i szepnęłam mu parę słów do ucha. Septimus bez słowa skinął głową i ugiął kolana, abyśmy mogli wsiąść na jego grzbiet. Kiedy już siedzieliśmy wygodnie między jego rozłożystymi skrzydłami, bez ostrzeżenia wzbił się w powietrze. Krzyknęłam z radości i wyciągnęłam ręce. Czułam się wolna, niczym ptak. Odwróciłam się do Aragorna, także zachwyconego. W pewnym momencie zauważyłam, że Septimus co jakiś czas zieje ogniem, tak jakby chciał nam coś przekazać. Mój ukochany wskazał palcem w dół.
- Patrz. - powiedział. Rozszerzyłam oczy ze zdumienia. Mój inteligentny smok wypisał w powietrzu słowo "PARTHEMOS".
- Co to znaczy? - zapytał Aragorn.
- Ten napis mówi, że każdy z nas będzie musiał przejść próbę odwagi, zanim dotrzemy na miejsce. Myślę, że moją próbą był ten dziki smok. Ciekawe, co będzie twoją...
Nie skończyłam mówić, a na horyzoncie pojawili się ubrani na pomarańczowo wojownicy z łukami w dłoniach. Każdy z nich niesiony był przez ogromnego, białego orła.
[Aragornie, co było dalej?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz