środa, 11 września 2013

Rozdział 10 - od Severusa

- Słyszałem o waszym nadzwyczajnym przypadku - mruknąłem prowadząc Arven i Aragorna do naszego kręgu narad. (Choć nie jest on oficjalny został powołany na tę specjalną okazję. Ale może kiedyś...?) Para popatrzyła na siebie porozumiewawczo i zaczęli za mną podążać.
- Dokąd nas prowadzisz Severusie? - spytała słodko Arven.
- Niech to będzie... - zamyśliłem się w poszukiwaniu odpowiedniego słowa - niespodzianka.
- Ok, lubię niespodzianki - uśmiechnął się radośnie Aragorn i ruszył do przodu tak, by iść na równi ze mną.
- To wspaniale - mruknąłem pod nosem przewracając oczyma.
Resztą drogi przebyliśmy w ciszy, z czego byłem bardzo zadowolony.Ostatnio znów zaczęły dręczyć mnie nocne wizje i mroczne szepty w mojej głowie. Stałem się przez to znów ponury i niedostępny, a jedynym lekarstwem na te wszystkie smutki była tylko Aisha. Moja Aisha... Ale dosyć o tym! Po pewnym czasie doszliśmy do Mrocznego Lasu. Nie chciałem nic zdradzić Argo i Arven więc zachowałem milczenie. Pomimo tego że las był ciemny i przerażający nie należał do terenów wroga. W miarę jak daleko się szło, robiło się coraz mroczniej, więc w pewnym momencie musiałem wyczarować iskrę, by oświetlała nam drogę. Zatrzymałem się przy ogromnym dębie i powiedziałem do mojej kompanii:
-Zmieńcie się w elfy, proszę - rzekłem i fala czarnego dymu zmieniła mnie w elfa.To samo zrobili Arven i Argo.
  Skinąłem głową na znak, że wszystko jest dobrze i że nie muszą się niczego obawiać.Podszedłem do drzewa i zapukałem w jego korę czekając na odpowiedź. Z dziupli, która była w drzewie wyleciała mała kuleczka światła. Podleciała do mnie prawie dotykając mojego nosa i usłyszęliśmy z niej słodki głosik:
- Kto idzie? - odezwała się nieśmiało świetlista kulka.                                                                                   

- Severus. Mam już Arven i Aragorna - odpowiedziałem
Kuleczka czym prędzej czmychnęła do swojej dziupli.Po krótkim czasie ktoś spuścił nam z drzewa trzy liny
- No, teraz w górę - powiedziałem i przytrzymując się liny wjechałem w koronę drzewa. Po chwili byłem już na drewnianym podeście, z ułożonymi w krąg fotelami ze skóry i drewna na których siedzieli Incantaso, Hondo, Aisha i Asoka. Zaraz dołączyli do nas także Aragorn i Arven.
- Dobra. Jak wszyscy już są - powiedziałem i zająłem moje miejsce - muszę wam wyjaśnić co, i jak.
Wszyscy popatrzyli na siebie znacząco, wiedząc że o naszym planie nie wiedzą jedynie Argo i Arven.
- Otóż, mamy okazję zdobyć, nowego, potężnego sojusznika. Jest to siostra mojej zmarłej matki, a więc moja ciotka. Jest królową Imperium Gryfów, i pomimo że jest elfem, rządzi ludźmi. Jej królestwo jest ogromne i posiada sześć krain; Wschodnią, Górską, Kareńską , Północno - Wschodnią , Leśną, i Arkadyjską. My wyruszymy do Arkadyjskiej, ponieważ tam znajduje się stolica Imperium. Droga jest długa, ale wiem że warto tam pojechać. Ona nam nie odmówi, a zyskamy potężnego sojusznika. Co wy na to ?- zwróciłem się do młodej pary.
- Dla Zaklętych! - krzyknął Aragorn.
- To znaczy, że tak? - dopytałem.
- Tak, a poza tym przyda nam się dawka porządnych przygód - wyjaśniła Arven.
- Świetnie. Spotkajmy się jutro rano nad granicą watahy - powiedziała Incantaso. - Weźcie ekwipunek i swoich towarzyszy. Reszta watahy została już powiadomiona o naszej nieobecności. Ogłaszam koniec zebrania!
 
***
Nazajutrz wszyscy byli gotowi. Słońce już powoli wschodziło rzucając światłocienie na otaczającą nas naturę. Wcześniej zarządziłem jeszcze, że podróż będzie przebyta pod postacią elfa, więc to właśnie pod tą postacią spotkałem się z innymi.Wszyscy już się zebrali; Asoka i Amy, Hondo i Chacko, Incantaso i Darky, Aragorn i Morgana, Arven z Credonem i Aisha.
- No dobrze, teraz przedstawię wam naszą trasę - wyjąłem ze skórzanej torby dużą mapę i rozwinąłem ją. 

- Najpierw będziemy poruszać się po suchych stepach, zajmie nam to około 4 godz. Przy dobrym tempie, rzecz oczywista. Potem wchodzimy w puszczę i tam mamy nocleg. Ruszamy w dalszą trasę, i po wyjściu z lasu idziemy w góry. Przeprawa przez nie będzie trwała dwa dni .Niestety. Potem w stronę morza, a gdy będziemy już na plaży, Hondo wzywa swoich piratów i płyniemy statkiem prosto do Arkadii. To chyba proste, prawda? Co do towarzyszy; Ty Arven będziesz jechała na Morganie, razem z Aragornem, a Credon będzie pomagał nosić nasz ekwipunek. Pomimo tego że wasze smoki mają skrzydła, nie lecimy lecz idziemy.
-Dobrze, a my?- powiedziała Aisha. - Na czym niby mamy jechać?
- Na tym - wskazałem na dwa Saltus Mortem w pobliżu wodopoju.  -To nasz transport. Ja czarny, ty biały.


 

- Są piękne - westchnęła Aisha.
- Przynajmniej jednej podobają się te zwierzęta - wzruszyłem ramionami.
- Ej, coś wypadło ci z torby! - Aisha wskazała na małą kartkę. Szybko ją podniosłem i starałem się ją wcisnąć powrotem.
- T-to nic - powiedziałem zmieszany.
- Ależ pokaż - prosiła.
- Skoro chcesz... - ustąpiłem jej, lecz nie znałem jej reakcji na to;



 

 - Całkiem ładnie. Czy to ja?! Oh, dzięki Sev! Niektóre miny to ja mam po prostu zabójcze - rzuciła mi się na szyję.
- Nie... ma sprawy. To tylko szkice. Nigdy nie oddadzą twej prawdziwej urody. Poza tym nie umiem rysować - podrapałem się po głowie i zwróciłem się do mojego kruka.
-Zawiadom królową Imperium Gryfów, że może się spodziewać swojego bratanka za jakiś tydzień -
powiedziałem po czym wypuściłem kruka. Wszyscy dosiedliśmy swych wierzchowców i ruszyliśmy w drogę.

(Rysunków proszę nie kopiować , ponieważ sama je wykonałam!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz