Popatrzyłem zdziwiony na Bellę. Po mojej brodzie spływała krew zabitej zdobyczy. Ciekawe czemu nie chciała jeść. Nagle z lasu dobiegły do nas triumfalne ryki oraz wycie.
- To chyba już! - powiedziałem.
- Co?
- Już się urodziło! - powiedziałem radośnie po czym zacząłem galopować do lasu. Bella biegła chwilę za mną, ale potem dorównała mi kroku. Zręcznie omijaliśmy wszystkie drzewa, i po chwili dotarliśmy na polanę na której była Shalassa i reszta stada. Severus uśmiechnął się dumnie i odsłonił leżącą Shalassę, wraz z małym popielatym kłębuszkiem leżącym przy niej. Oboje rodziców bacznie mu sie przyglądało.
- To samiec - powiedział dumnie Severus. Jego łapy wciąż jeszcze były we krwi.
- Selected. Tak go nazwiemy - powiedział Sanguinem.
- Ciekawe czy u "Białych'' też urodził się samiec - szepnąłem do Belli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz