czwartek, 5 września 2013

od Severusa - cd. Aishy; do Aishy


Popatrzyłem troskliwie na Aishę. Wygląda tak słodko i niewinnie kiedy jest nie przytomna^^Byłem w rozterce. Nie wiedziałem już co zrobić z Bellą. Zależy mi na niej, ale na zdrowiu Aishy bardziej.Nie wiem już jak mam traktować tą waderę( Bellę) jako chorą psychychicznie czy jako wroga?Nie zastanawiając się nad tym dłużej, wziąłem moją ,,dziewczynę'' na plecy i rozwinąłem skrzydła.Jednak po chwili uświadomiłem sobie że lot w tym stanie będzie złym pomysłem. Poszliśmy więc pieszo do mojej chatki, gdzie miałem wszystkie eliksiry,zioła,talizmany i księgi.Muszę przyznać że Aisha była dosyć ciężka, trudno mi było ją unieść, zwłaszcza że ja także byłem ranny.Po pewnym czasie(Nigdy nie szło mi opowiadanie drogi do celu XD) byliśmy ją przy moim domu.Zaczęły pojawiać się drewniane tabliczki z napisami wykonanymi z sarniej krwi.
,,Nie wchodzić!''
,,Teren czarnoksiężnika!''
,,Wchodzisz na własne ryzyko!''
,,Wstęp wilkom wzbroniony....a szczeniakom w szczególności''
Z trudem wpełzłem po trzech schodkach i specjalnym zaklęciem, niczym tajnym hasłem(które znam tylko ja i Ai) otworzyłem drzwi. Wszedłem do środka,i delikatnie położyłem Aishę na moim łożu na którym sypiam, zrobionego z wysuszonych korzeni i naciągniętej skóry.Na oczy położyłem jej długi liść leczniczej rośliny nem caecitatem. Jednak ona wciąż ,,spała''. Uśmiechnąłem się w duchu i podszedłem do blatu by przygotować eliksir na szybsze gojenie się ran. Z małej szufladki wyciagnąłem małą oprawioną w skórę książeczkę, i zacząłem kartkować do działu z literką ,,S''. Jest!
- Moczarka rzeczna...yy... mam - mruczałem do siebie.- Rdzawe dzwonki. Mam. Jad czarno krwistego... wilka? Da się załatwić... I na koniec dla osłody owoc cezakanu, który mam. Do roboty!
Wszedłem po schodach do górnej izby i rozgrzałem kocioł. Na początek wziąłem słój z moczarką rzeczną i włożyłem jeden listek do kotła, a potem łodyżkę rdzawego dzwonka. Potem jeszcze raz zszedłem na dół, by wziąść urządzenie do pobierania jadu. Czyli rurkę zrobioną z saneriu. Jeden jej koniec włożyłem do wrzącej wody a w drugi wetknąłem mój kieł. Zacząłem sączyć jad, tak jak bym chciał zatruć wroga.Gdy oddałem już jego odpowiednią dawkę, wrzuciłem do kotła cały owoc cezakanu. Woda zawrzała i zmieniła barwę na ciemno pomarańczową... Zacząłem mieszać całość specjalną łyżką

<Aisha?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz