Znudzona przysiadłam w jaskini. Mike'a
znów nie było. Od jakiegoś czasu przyzwyczaiłam się do pustej jaskini,
ale teraz zaczynałam się niepokoić. Znów powróciłam do rozmyślań o jego
nieszczęściu, ale moje myśli przerwał jakiś znajomy mi głos. Słyszałam
mniej więcej to:
- ...gdzie ona mieszka...? Wiesz...? - Dłuższą chwilę zastanawiałam się skąd
znam ten głos. Wkrótce zrozumiałam; Amber! Momentalnie wysunęłam się z
jaskini i rozejrzałam wkoło. Teraz zobaczyłam Amber rozmawiającą z jakąś
nieznajomą mi dotąd waderą. Podeszłam bliżej.
- Amber? - spytałam. - Co tu robisz?
- Chciałam cię powiadomić, że dołączyłam do twojej watahy.
- Ona nie jest moja - roześmiałam się.
Nieznajoma która wcześniej rozmawiała z Amber odeszła teraz mrucząc coś pod nosem.
- Jak to nie? - zdziwiła się Amber. - Nie mieszkasz tu?
- Nie o to chodzi... - przewróciłam oczami. - Ta wataha nie jest TYLKO moja. Jest wszystkich.
- Ta, tam - wskazała na nieznajomą która już znikała w oddali. - Też jest stąd?
- Tak mi się wydaje... - mruknęłam niepewnie. - Ale nie znam jej.
- Aha. Będziemy tu tak stać, czy usiądziemy? Trochę bolą mnie łapy.
- Z powodu wędrówki czy jakiejś walki? - spytałam zaciekawiona idąc w stronę swojej jaskini.
- Wprawdzie... i to i to - odparła.
- To znaczy? - uniosłam brew.
- Usiądźmy... - jęknęła i opadła na moją koję. - Otóż.. nie opowiedziałam ci jeszcze historii...
-Mhm? - uśmiechnęłam się pod nosem.
(Amber? Proszę opowiedz historię.. jestem bardzo ciekawa.. ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz