- Nie! - warknęłam do swego prześladowcy i wyjęłam zza pazuchy długi miecz o lśniącym, spiżowym ostrzu. Szybkim ruchem wbiłam go w serce przeciwnika i z ponurą determinacją przekręciłam broń. Postać upadła, otwierając bezgłośnie usta i tępo patrząc w przestrzeń. "Giń" - pomyślałam i zamaszystym ruchem wyjęłam miecz z ciała wroga. Po chwili stałam nad drgającym agonialnie ciałem i uśmiechnęłam się pod nosem. "Tak" - szepnęłam i upadłam poskromiona wysiłkiem...
***
Usiadłam zlana potem.
- Sev? - jęknęłam.
Nikt mi jednak nie odpowiedział.
- Sev? - powtórzyłam. Zero odpowiedzi. Chwiejnie wstałam z łóżka i rozejrzałam się. Wilka ewidentnie nie było w chacie. "No jasne" - pomyślałam i wyszłam na polanę przed domostwem Severusa. Szłam powoli, nieco zmęczona, ale umysł miałam jasny i byłam pewna swych wyborów. Po chwili ruszyłam do biegu. Mknęłam tak, szybko odzyskując stracone siły. Nagle jednak zauważyłam jakiegoś brązowego basiora galopującego pobliską ścieżką. Wzbiłam się w powietrze i usiadłam na pobliskiej sośnie obserwując z góry nieznanego. "Pewnie jakiś nowy" - pomyślałam, mrużąc oczy. Wilk był już blisko. Kiedy przebiegał pod drzewem, na którym to siedziałam, skoczyłam na niego. A tak właściwie to próbowałam, bo niemalże po chwili straciłam równowagę w powietrzu i miast spaść na cztery łapy zwaliłam się na basiora.
- Auć - złapałam się za głowę.
- To bolało - basior się podniósł mierząc mnie pewnym siebie spojrzeniem.
- No, domyślam się - wymamrotałam próbując odzyskać wzrok. - Ach, no przepraszam - dodałam.
- Nie ma sprawy - odparł.
Nuki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz