-Może nie trzeba było się ze mną zaprzyjaźniać. I może nie trzeba było mnie zabijać!
-Jak ja cię zabijam?!?
-Nic nie wiesz o przysiędze krwi. Zginął Hades. Zginę ja. -puściłam wrogowi złowrogie spojrzenie i ostatkami sił jakie mi pozostały rozwinęłam bezbarwne skrzydła i rzuciłam się w dół-Nie chcę już dłużej cierpieć! -wrzasnęłam i poleciałam w dół. Zrobiłam ostry zakręt i znowu leciałam do góry. Musiałam wzbić się jak najwyżej. To co miało się stać później na pewno musi się stać. Na granicy ziemi i kosmosu(jak to tam mogę określić) Zniknęły moje skrzydła. Nie miałam energii by lewitować. W końcu zaczęłam spadać .Bezwładnie. W końcu doczekam tego co miało się stać już dawno temu. Gdy jeszcze miałam przyjaciół. A raczej przyjaciela, którego nie powinnam mieć! Moje serce zaczęło bić wolniej. To penie z powodu Hadesa. Zginę szybko i mało boleśnie. Zaczęłam przestać oddychać. I nagle nieunikniona ciemność. Koniec nadszedł szybko. Mniej boleśnie niż się spodziewałam. Leżałam martwa(w połowie lecz nikt mnie nie ocali, )na kamieniach koło klifu....
Sev???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz