Obudziłam się wcześnie rano w wyjątkowo dobrym nastroju. Kiedy tylko podniosłam się z legowiska wystrzeliłam jak z procy z mojej jaskini. Popędziłam przez las ku górom. Biegłam tak nie męcząc się lecz nabierając prędkości. Gdy znalazłam się u stup gór zwolniłam trochę i zaczęłam wspinać się po stromym zboczu. Kiedy wreszcie pokonałam skalistą ścianę znalazłam się na ukrytej w skałach polance opadającej w dół ku strumieniowi. Położyłam się na plecach i zaczęłam toczyć z górki. Na koniec wpadłam do wody. Była zimna ale w ciepły poranek zadziałała orzeźwiająco. Miałam nieodparte wrażenie, że ten dzień będzie szczególny.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz