Podziwiałem właśnie dolinę skarbów, gdy nagle usłyszałem szmer. Najpierw myślałem, że to Lili, ale było to coś większego. Jakiś basior... Zacząłem się skradać, starając się być bezszelestny, ale niechcący nadepnąłem na gałązkę. Ta chrupnęła cicho, a basior nastawił uszu
- Czy ktoś tu jest?- spytał przestraszony
Obnażyłem kły i ruszyłem do ataku. Basior nie zdążył powiedzieć słowa, a już leżał przygnieciony do ziemi
- Czego tu chcesz?!- warknąłem
- Ja...
- Gadaj!
- Ja po prostu spacerowałem...- przycisnąłem go do ziemi
- Proszę przestań!...
- Ech...- zszedłem z niego, wciąż bacznie się mu przyglądając- mam nadzieję, że nie jesteś z Mrocznych, co?!- skoczyłem na niego, ale on tym razem uniknął ciosu
- Nie, nie jestem, ale jak nie przestaniesz to popłynie krew...
- Proszę bardzo...- warknąłem- Jak nie z Mrocznych to skąd?!
- Z Watahy Zaklętego Źródła- powiedział dumnie, a ja tylko rozszerzyłem oczy i schowałem kły, po czym wybuchnąłem śmiechem
- C- co? O co ci chodzi?- spytał basior wyraźnie zdziwiony
- Jesteśmy z tej samej watahy!- wciąż trzymałem się za brzuch śmiejąc się. Basior tylko popatrzył się na mnie i również wybuchnął śmiechem;
- Jestem Nuka- przestałem się śmiać
- Ja Haru, idziemy coś upolować burczy mi w brzuchu
- Pewnie- uśmiechnąłem się. Musiałem przyznać, też byłem głodny
Haru?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz