Posłuchałem pary alfa i razem z Ayline wyszliśmy z jaskini. Pokazałem jej wszystko, każdy zakątek. Ayline poprosiła jednak, żebyśmy jeszcze raz poszli nad Zaklęte Źródło, a ja się zgodziłem. Gdy byliśmy już na miejscu, pochyliłem głowę i zacząłem pić, ciągle patrząc na waderę która również piła. Spoglądaliśmy tak na siebie dłuższą chwilę. Nagle zauważyłem basiora, spacerującego przy drugim końcu źródełka. Podniosłem gwałtownie głowę. Ayline zauważając mój niepokój, zrobiła tak samo. Basior rzucił nam tylko podejrzliwe spojrzenie i wystawił kły.
- On chyba nie jest z tej watahy- powiedziała, spoglądając na mnie
- Raczej nie... – nie spuszczałem z niego oka
- Ale nie martw się, przecież jesteś ze mną- popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się
- Nie martwię się, ale chyba musimy zaalarmować alfy
- Tak... racja, ty idź a ja popilnuję, żeby nie uciekł, to może być jakiś szpieg
- Ok.- odpowiedziała i pobiegła
- Trafisz?!- krzyknąłem
- Pewnie!- odpowiedziała i zniknęła za drzewami. Basior popatrzył na mnie tylko i zaczął biec, chciał uciec. Popędziłem za nim i zagrodziłem mu drogę.
- Gdzie Ci tak spieszno?!- spytałem z uśmieszkiem na twarzy
- Ja.. ja muszę lecieć... – ominął mnie pośpiesznie, a ja sprawiłem, że przed nim pojawiły się płomienie. Basior cofnął się tylko i spojrzał na mnie ze strachem.
- Ja nie szukam guza... – powiedział
- Widzę, ale przykro mi, widocznie źle trafiłeś... – powaliłem go, no i właśnie w tej chwili przybiegła Ayline...
Ayline?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz