- Znowu śledzisz mnie ślepiami. Nie dość ci że to mój koniec.
- Przestań w końcu być taka gderliwa. Próbuje ci pomóc.
- Pomógłbyś gdybyś nie zabił Hadesa! - obezwładniłam go moją mocą.
- Co ty wyprawiasz?!
- Ja? Ja po prostu chcę żyć. Jestem zła. Jestem mroczna i bezlitosna, ale niestety to nie pozwala mi umrzeć (umysłowo) - zdjęłam mu pierścień. Nie miał prawa nosić go. Złapałam go do pyska. Całą swoją moc skupiłam na kłach. Byłam na tyle zła żeby zniszczyć pierścień. Szczęka zacisnęła się i pękł. Po przysiędze. Opadłam z sił. Żadna moc nie więziła już Sev'a. Pierścień leżał w dwóch częściach przy moich łapach.
- Teraz przynajmniej przysięga została strawiona przez moje serce - powiedziałam.- Lecz zemsta nadal trwa.
- Dlaczego nie możesz cieszyć się z naszego szczęścia. Mojego i Aishy?!
- Nie mogę. Przez klątwę. Gdy się w tobie zakochałam moce rzuciły na mnie klątwę. Wiedziały że mój przyjaciel mnie zostawi. Dlatego nie mogę cieszyć się szczęściem... - powiedziałam i do końca opadłam z sił. Zemdlałam.
Sev???/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz