poniedziałek, 30 września 2013

od Leo do Carmen

Biegłem razem z Carmen, zastanawiając się nad paroma rzeczami.Wygląda na pełną wdzięku waderę, a jednak potrafi być całkiem inna niż na pierwszy rzut oka.Podczas biegu co chwila na nią zerkałem.Ale ona nie raczyła spojrzeć w moją stronę.Rozglądała się tlyko wokoło czy nie ma tam tego tajemniczego basiora.
-Pfff-mruknąłem
-Coś się stało?-Spytała
-Nie-Podniosłem dumnie głowę.
-Zmęczyłeś się, przyznaj się?
No tak-Coraz wolniej biegłem, aż zacząłem powolutku dreptać.
-Mogłeś wcześniej powiedzieć-Spojrzała na mnie przelotnie.
Usiadłem, nie miałem ochoty rozmawiać.Patrzyłem na ziemię, byłem zajęty bawieniem się trawą.Po jakiejś godzinie, tak sądziłem, że minęła godzina.usłyszałem znajomy mi dźwięk, który wzbudzał we mnie przerażenie.
-Słyszałem już to gdzieś-Mruknąłem.
-To on?-Spytała podejrzliwie.
Zamilkłem.Podążałem za tym odgłosem.A dokładnie tupotem ciężkich łap.Skradałem się powoli, Carmen jednak wolała wszystko zrobić po swojemu...Okazało się, że to był całkiem inny wilk niż sądziłem.To był Jasper.
-Carmen mogę cię na chwilkę prosić?-Spytał basior.
Usiadłem pod wielkim dębem i czekałem.

Carmen?Dokończ proszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz