wtorek, 12 listopada 2013

od Severusa - cd. Aishy; do Aishy

Co ja jej zrobiłem? Co zrobiłem,że ode mnie odeszła?... Przecież zawsze wydawało mi się, że jesteśmy jednym ciałem... "Wydawało się"! Bo któż by chciał kogoś takiego jak ja? Teraz wiem jak się czuła Bella, kiedy za każdym razem ją odrzucałem. Jednak nie mam zamiaru planować śmierci zakochanych. Chcę tylko by Aisha była szczęśliwa, a skoro ona jest szczęśliwa akurat z nim, to już jej sprawa. Nie chcę się wtrącać w ich związek. Od początku wiedziałem, że nie powinienem czuć miłości, bo po co miłość takiemu komuś jak ja? Czy znów nadeszły czasy cierpienia i bólu, którego wcześniej łagodziła mi moja... to znaczy Aisha? Najwyraźniej tak. I chyba teraz będzie lepiej, skupię się bardziej na eliksirach i czarnej magii... chociaż... kogo ja oszukuję?

                                                                            ~*~


Zbliżała się burza, a ja tym czasem siedziałem nad klifem w Przełęczy Tysiąca Wodospadów. Pomimo iż było to miejsce egzotyczne i piękne, dziś wydało mi się wyjątkowo szare, ponure. Przez głowę przepływało mi tysiące myśli, myśli o Aishy, i o tym jak wspaniałą waderą dla mnie była. Lecz to się skończyło. Nie wiem czy jestem smutny czy wściekły. Usłyszałem za sobą trzepot skrzydeł. Dużych skrzydeł, które powoli rozganiają poranną mgłę.Wadera wylądowała koło mnie. Była to Aisha.
- Co tu robisz? - spytałem bez wyrazu, tak jak bym chciał ukryć że mi na niej zależy.
- Severus to nie tak, wyjaśnię ci... - zaczęła mówić drżącym głosem, lecz poderwałem się z miejsca i zacząłem:

 - Jak to "nie tak"?! Widziałem was razem z kilkanaście razy. a ty chcesz mi wcisnąć. że to nie romans?! Myślisz że nie robię nic innego od tych durnych fiolek z eliksirami?! Myślisz, że nigdy nie wyłażę z tej swojej nory!? Mylisz się! - nie wytrzymywałem nerwowo, lecz gdy tylko zdałem sobie sprawę, że na nią krzyczę opamiętałem się i powiedziałem spokojnie. - Nie masz już u mnie szans. Aisho. Kochałem cię, i kocham nadal, lecz nie widzę tej miłości z twojej strony.
Odwróciłem się i jak już miałem rozwinąć skrzydła, samica w akcie desperacji rzuciła się na mnie i przygwoździła do ziemi.
- Słuchaj! Nawet nie wiesz jak cię kocham! Nuka to mój przyjaciel, i tylko przyjaciel! Jak możesz go osądzać skoro go nie znasz?! Czy nie mam prawa spotykać się już z innym basiorem niż ty?! Nie chcę cię stracić, bo cię kocham! Myślisz, że jak by tak nie było to bym to przyleciała!? - krzyczała ze łzami w oczach, a po chwili opadła ciężko na moją pierś i wyszeptała. - Kocham cię, nigdy bym cię nie zdradziła , w głębi serca to wiesz, ale rozsądek podpowiada ci że Nuka to twój największy wróg, a z nami wszystko skończone.
- Jestem głupi i naiwny...-warknąłem, a czarnowłosa wadera podniosła łeb. - Bo ci wybaczam.

<Aisha?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz