Mój ukochany znów zamknął oczy, a ja wpatrywałam się w niego. Miałam nadzieję, że do watahy wrócę w jego objęciach.
- Rey, to ja Lili!
- Lili...? - wymamrotał .
- Rey!!! Obudź się!!! - moje oczy napełniły się łzami. - Kocham cię... Wstawaj!!
Rey nie ruszał się. Leżał bezwładnie na ziemi, nie oddychał.
- Rey! Bez ciebie będę nikim... - wymamrotałam drżącym głosem. Nie
chodziło tu o stanowisko w watasze, lecz o coś więcej... Położyłam się
obok niego. Po moich policzkach leciały łzy. Nagle poczułam, że Rey
zaczął oddychać. Uniósł swoją łapę, i objął mnie nią.
Rey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz