Szedłem spokojnie przez las, gdy nagle usłyszałem szmer. Odwróciłem się
gwałtownie i warknąłem ostrzegawczo. W moją stronę zmierzał basior, a za
nim wadera. Najeżyłem sierść i wystawiłem kły. Byłem gotowy do ataku.
Basior stając w obronie wadery, rzucił się na mnie. Zręcznie uniknąłem
jego ciosu i zacisnąłem szczęki na jego szyi. Ten zawył z bólu, lecz nie
dawał za wygraną. Skoczył w moją stronę i pchnął we mnie kulą ognia.
Ale nie byłem głupi.. Ominąłem ją zręcznie i odskoczyłem w bok.
- A więc tak się bawimy... - warknąłem i skoczyłem wysoko ku górze.
Wylądowałem centralnie na basiorze i rozpaliłem wokół niego płomienie.
Ten ugasił je szybko. Już miał zamiar skoczyć na mnie ponownie, gdy
wadera przyglądająca się całemu zajściu wrzasnęła;
- Chłopaki!!! Przestańcie!!!! To zabawa godna szczeniąt!!!
W momencie przestaliśmy się bić. Spojrzałem na nich i cofnąłem się o
kilka kroków. Wadera warknęła coś do basiora, a ten podszedł do mnie.
Dixit? Viria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz