- A to niby czemu? - spojrzałem na nią zdziwiony.
- A temu... - w tym momencie do naszych uszu dobiegł krzyk.
- Uciekajmy! - wrzasnęła i złapała mnie za łapę.
Posłusznie biegłem za nią, aż natknęliśmy się na rzekę. Była ona
szeroka, więc można było ją pokonać jedynie wpław. Rzuciliśmy się do
wody. Natalie dopłynęła na drugi brzeg, lecz ja z powodu rany nie miałem
tak wiele siły. Zostałem porwany przez prąd morski...
Natalie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz