- Nie ma to jak rozruszanie mięśni - uśmiechnęła się do mnie. Cały czas
miałem głowę pełną myśli o Shidzie.W końcu nie zna tych terenów, a w
czasie jednego dnia spotkałem aż dwóch mrocznych! Incantaso widocznie zauważyła
moje zamyślenie, bo przystanęła.
- Może i masz rację, a może i nie - Wyrwany z myśli drgnąłem. Incantaso spoglądała na mnie spode łba.
- Nie możesz jej oceniać, skoro jej nie znasz. A jeśli wychowuje gdzieś w
bezpiecznej jaskini smoczycę? - rzekła po raz drugi. Mówiła prawdę, ale ona
nie da rady sama przeżyć w puszczy, szczególnie, że znajdywała się na
terenach często odwiedzanych przez mrocznych. Powtórzyłem jej moje myśli.
-Tak więc powinniśmy ją odnaleźć - Powiedziała wyciągając się w promieniach słońca padających przez korony drzew.
- Ale najpierw trzeba odpocząć. Znając Twoje umiejętności powierzam ci od
tej pory budowanie szałasów - powiedziała uśmiehchając się do mnie. No
super! Będę robił za parobka Bety... Oh!
Dobrze, że to chociaż nie jest tak wyczerpujące. Zauważyłem, że nie
wszystkich znają wszyscy. To porównanie bardzo mnie rozbawiło. Zacząłem
tak jak wczoraj wyczarowywać dom, lecz teraz nie jeden wspólny. Dwa obok
siebie. Wolałem sam przemyśleć wszystko. Mój, jak i jej dom osłoniłem ze
wszystkich stron liściastymi gałęziami. Na przeciwległych ścianach
naszych domów zrobiłem okna,aby w razie niebezpieczeństw każdy widział
drugiego. "Wycheblowałem" podłogę, a posłanie da radę już sama zrobić.
Shida,dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz