Od razu wyruszyliśmy na poszukiwanie Virii. Nie mieliśmy bladego
pojęcia, gdzie jest lub kto ją porwał. W końcu zdecydowaliśmy się
podążać w stronę naszej watahy. Wtedy drogę zagrodził nam ogromny,
czarny basior z nieprzytomną Virią na grzbiecie.
- Jeśli jej szukacie - zamruczał niskim głosem - to życzę powodzenia.
I odbiegł. Zawarczałem w jego kierunku i spojrzałem na Nukę.
Nuka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz