Odgarnąłem wystającą gałąź i stanąłem oko w oko z bandą szpiegów
mrocznych. Nuka, stojący po mojej prawej stronie, zjeżył się i skoczył
na najbliższego basiora, a ja pchnąłem kulą ognia w trzech, którzy stali
z boku. Nuka podskoczył i zapalił płomienie wokół całej czwórki wrogów.
Wtedy przybiegła Viria. Podbiegła do mrocznych i krzyknęła do nas:
- Odsuńcie się, chłopaki!
Nuka, odbiegając, rozpalił płomienie między Virią a mrocznymi, by wrogowie nie dosięgli wadery.
- Uważaj! - krzyknąłem.
Odpowiedział mi kamienny i ambitny wyraz pyska mojej przyjaciółki. Viria
stanęła kilka metrów przed mrocznymi i skupiła się. Nagle liście drzew i
krzewów zaszumiały, a futro Virii zaczęło się mierzwić pod wpływem
podmuchu wiatru, który stawał się coraz silniejszy. Po chwili utworzył
się mały huragan, który skutecznie odpędził mrocznych. Wyczerpana Viria
padła na trawę, a ja podbiegłem do niej, by zanieść waderę do jakiegoś
bezpieczniejszego miejsca.
Nuka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz