Siedziałam w krzakach. Nagle usłyszałam jakiś szmer. To Rey i Saphira.
- Widocznie musimy na siebie wpadać... - mruknęłam pod nosem.
Tak bardzo go kochałam... on teraz myśli, że ja go nie kocham, ale jeśli on nic do mnie nie czuje, to myślę, że się tym za bardzo nie przejął... Spojrzałam na niego. Zauważył mnie. Udawałam, że mnie to nie obchodzi. Uniosłam wysoko głowę, i potruchtałam do lasu. Tam zauważyłam jakiegoś wilka.
Zaczaiłam się za głazem. Wilk mnie zauważył i skoczył na mnie.
- Kim jesteś?! - warknął.
- Ja? Raczej ty! To ty jesteś na moim terenie!
- Hmm... Czy to ty jesteś ukochaną Rey’a?
- Ech... sama nie wiem... powiedział, że mnie nie kocha, a ja powiedziałam, że również nic do niego nie czuję... - znów zaczęłam lekko płakać.
Basior uśmiechnął się lekko pod nosem i rzucił się na mnie.
- Nie! Ała! Zostaw!! Puszczaj!- warczałam.
Nagle na obcego basiora skoczył inny wilk. Jak zwykle... Nuka. Rzucił nim o drzewo i wziął mnie na plecy. Pognał do jaskini. Odłożył mnie tam;
- Dlaczego jak zostajesz sama, to zawsze cię ktoś atakuje?! - spytał zdziwiony i zaniepokojony.
- To może się nie wtrącaj! - odpowiedziałam.
- Ja się nie wtrącam! Martwię się o ciebie...
- Ech... wiesz, że nie mam ochoty na rozmowę, idę spać, cześć...
Rey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz