od Severusa - do Aishy
To było wyjątkowo leniwe popołudnie. Ze
strony wroga żadnych nowych zagrożeń, a wszyscy członkowie watahy
zalegali w swoich domostwach rozkoszując się chwilami spokoju. Aisha i
ja odpoczywaliśmy w cieniu rozłożystej wierzby nieopodal błękitnego
jeziora, którego tafla mieniła wszystkimi odcieniami zieleni. Było
nam tak beztrosko. Ukochana wtulała się w sierść mojej piersi, a ja
natomiast ułożyłem głowę na jej czole. Nagle ogarnęła mnie troska
męcząca me myśli od dłuższego czasu. Aisha wyczuwając mą chwilowo zburzoną
aurę, mruknęła niechętnie.
- Coś się stało? - niechętnie otworzyła oczy.
- Wiesz, od niedawna zdałem sobie sprawę że jesteśmy zaręczeni, lecz nie wzięliśmy ślubu.
- No i ...? - mruczała Aisha zupełnie jak by wciąż była w swym transie.
- Nie chcę żebyśmy skończyli jak Dante i Sara - zmarszczyłem lekko brwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz