czwartek, 26 grudnia 2013

od Aishy - cd. Nuki; do Nuki

Odemknęłam powieki i rozejrzałam się. Pierwszym obrazem, który zarejestrowałam zgłodniałym wzrokiem był widok dwóch martwych gryzoni z których rachitycznych ciałek wypływała krwistoczerwona ciecz. Dopiero po chwili, kiedy zdołałam oderwać spojrzenie od mięsnych ochłapów dostrzegłam Nukę. Nie mniej osłabiony niż ja, spoglądał na mnie uśmiechnięty i zadowolony. Zupełnie tak, jakby w przeciągu ostatnich kilku dni nic się nie wydarzyło. 
- Witaj, maleńka - basior wyszczerzył do mnie zęby zobaczywszy z jakim apetytem spoglądam na pożywienie i nie chcąc jakby przedłużać mojego cierpienia skinął głową i mruknął. - Na co czekasz? To dla ciebie...
Zgłodniała zabrałam się do konsumowania smakowitych kąsków, w pewnym momencie jednak coś mnie tknęło i uniosłam głowę znad gryzoni.
- Nuka? - zagaiłam do towarzysza. - Chcę cię o coś spytać i proszę, odpowiadaj szczerze...
Wilczur zmrużył oczy, zaskoczony, ale po chwili tylko uśmiechnął się słabo i szepnął;
- Pytaj, o co tylko chcesz, Ai...
Wzięłam głęboki oddech i rzuciłam Nuce przeciągłe spojrzenie.
- Złowiłeś dla mnie te wiewiórki i za wszelką fatygę bardzo ci dziękuję... powiedz mi proszę tylko, czy ty już coś dzisiaj jadłeś?
Basior zmieszał się i spuścił wzrok, jakby coś w mym pytaniu go onieśmieliło.
- Aisha... Jeśli mam mówić całkiem szczerze, zdradzę ci, że nie... Od kilku dni nie miałem nic w ustach, ale nie martw się o mnie, jestem silny, dam sobie radę... 
Zerwałam się na równe nogi, rozwścieczona.
- Chcesz powiedzieć, że te gryzonie złowiłeś tylko i wyłącznie dla mnie, podczas, gdy ty głodujesz już od kilku dni?! - wrzasnęłam.
- Ai, nie denerwuj się... wiem, że jesteś Nieśmiertelna, ale widzę też jak bardzo osłabłaś... Jesteś wycieńczona, nie podołasz takiemu wysiłkowi! Zrozum, że...
- Jakiemu wysiłkowi?! - przerwałam Nuce. - Wiesz, w czym tkwi problem? W tym, że ja nie zrobiłam nic, żeby nas uwolnić! Tkwiłam nieprzytomna w więzieniach, podczas, gdy ty się wysilałeś, aby nas stamtąd wydostać! Mówiłam ci to tyle razy, a ty nigdy nie słuchałeś! Jestem zerem, rozumiesz? Zerem! - ze łzami gniewu w oczach wybiegłam z jaskini. Pędziłam na oślep, wściekła i pełna goryczy.
"Zatruwam ci życie!" - krzyczałam telepatycznie. - "Niepotrzebnie cię narażam, szkodzę! Prawda jest taka, że nie powinniśmy się nigdy poznać, a to, że się tak jednak stało... oznacza dla ciebie tyle samo co pewna śmierć. Przyjaźniąc się ze mną tylko ryzykujesz. Rozumiesz, to Nuka? Jestem ryzykiem i niebezpieczeństwem, nie uroczą, malutką waderką!"
Wciąż pałająca gniewem wzbiłam się w powietrze i uleciałam w kierunku watahy, w kierunku rodzinnego domu.

<Nuka?>
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz