niedziela, 29 grudnia 2013

Od Ezukae - do Shidy/ Rey'a/ Lili/ Eden/ Incantaso

Spotkajcie się!
Wykrzyknęła Riveya, bo tak zwała się pramatka. O co jej chodzi? No właśnie nie wiem, ale In wiedziała. Skąd?
Większość smoków pozostała w miejscu, lecz młode i ciekawe zaczęły powoli podchodzić do nas. Rey i Shida stali z uśmiechniętymi minami i patrzyli na nas z pramatką. Nagle łuski na czubku nosa zabłysły i Riveya rzuciła czar. Przez całą łąkę przepłynęła fala energii. Poczułem myśli wszystkich, ale także tych, których nie widziałem.
Kto to?
To Eldunari.
Czyli?
Serca Serc w pradawnej mowie. Wy jej nie znacie, ale podejmiemy uczenie was. A do tematu... Gdy smok się wykluwa, jego Eldunari jest czyste i nieskazitelne, bezbarwne. Zwykle pozostaje takie przez całe życie i po śmierci właściciela rozkłada się razem z ciałem, chyba że smok zdecyduje się przelać w nie swoją świadomość. Jest to proces nieodwracalny i narażający właściciela na wiele niebezpieczeństw. Po tym procesie Eldunari nabiera barwy łusek właściciela i zaczyna się jarzyć niczym rozżarzony węgiel. Jeśli smok to uczyni, Eldunari przetrwa rozkład ciała i jego esencja może trwać bez końca. Smok może również usunąć z siebie Eldunari jeszcze za życia. Wówczas każdy kto trzyma je w dłoniach może porozumieć się ze smokiem bez względu na odległość. W ten sposób ciało i świadomość mogą trwać osobno a równocześnie pozostawać złączone.
Gdzie one są? Nie widzę ich!
Wiele smoków ma je z sobą. Są ukryte i niewidzialne za pomocą magii.
Znowu wycie. Bliskie wycie. O co chodzi? Jesteśmy przecież co najmniej 100 mil od terenów watahy... Na terenach Mrocznych.

Riveyo?
Tak?
Rozpoczyna się atak. Nie sądzę, aby mroczni wygrali, ale jednak...
Masz rację. Ale to jest ważniejsze.
Niż życie watahy?
Nie zginą tak szybko, jak myślisz.
To ja jestem dowódcą wojowników!To ja mam najwięcej doświadczenia w watasze, a ty śmiesz narażać życie moich bliskich?!
Tak, śmię. To ja jestem pramatką największego rodu, smoków, to ja żyję przeszło 2000 lat i brałam udział w wielu bitwach, gdzie ty masz może 27 lat i uczestniczyłeś w kilku pojedynczych potyczkach. Uzbrój się w cierpliwość i idź...
Dokąd?
Tam, gdzie wszyscy. I Popatrz.  Powiedziała i skierowała mój wzrok na polanę, gdzie były smoki. Lili i In stały przed jakimiś smokami, jak wryte.
Nagle, In dotknęła smoka, przed którym stała. W miejscu "zetknięcia" przepłynęła wstęga i na całej polanie zrobiło się jasno. Jak w dzień, a było już pod wieczór. W pierwszym momencie myślałem, że to smok zionął ogniem. Lili zrobiła to samo i ten sam efekt. Nic się nie zmieniło. Ale jednak...
Przyjrzyj się.
Dlaczego nie mają naszyjników, albo innych błyskotek, tak jak Shida?
Ponieważ... Nie ważne. Lecimy.
Dokąd?
Na pole walki.
Shida! Polecisz z Venaią, jest jeszcze za mała, żeby cię ponieść. Rey, na Shandowie polecisz, tak samo Incantaso i Lili na swoich smokach.
A ja?!
Na którymś z nich.  Wskazała pyskiem w stronę smoków stojących na polanie.
Ale... Którym?
Wybierz. Wybieraj głosem serca. One już wybrały.
Skupiłem się. Jak? Nie czuje ich myśli, nie znam ich, nie znam ich uczuć i myśli. Jak? Nagle moją uwagę przykuł smok, jasnopomarańczowy, nieco większy niż Shandow, ale nie przerastał Riveyi. Zresztą, nic jej nie przerośnie. Smok(  nie wiem jaka płeć) zaczął walić ogonem w ziemię. Inne smoki ruszyły za Riveyą, która kazała wystartować młodzikom. Skoczyłem w bok, a ten wzdrygnął się. Gdy zobaczyłem, że nie ma zamiaru mnie atakować ruszyłem do niego. Cały czas wpatrywałem mu się w oczy.Stanąłem przed jego dużym nosem. Dotknąłem go...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz